Ksiądz z Marii Śnieżnej skazany
O księdzu, który rezyduje w sanktuarium Maria Śnieżna na Iglicznej słyszało wielu turystów, wielu też miało nieprzyjemność spotkać go osobiście i doświadczyć jego buty, arogancji i brutalnego zachowania. Sam miałem z nim do czynienia i nie wspominam mile tych spotkań. Za pierwszym razem, będąc na górze z grupą pielgrzymkową, gdy „nasz” ksiądz odprawiał Mszę dla grupy, jedna z pań chciała zrobić księdzu na pamiątkę zdjęcie przy ołtarzu. Czujny gospodarz, obserwujący nas z tyłu kościoła, podbiegł do niej (sic!), trącił mocno w ramię i niemal ją zbluzgał, przypominając o zakazie robienia zdjęć. Czujność godna psa pasterskiego…
Innym razem spóźniliśmy się na zaplanowaną Mszę, to znaczy ja i ksiądz byliśmy w zakrystii o 11:57, a więc trzy minuty przed czasem, ale grupa (w tym wiele starszych osób) jeszcze podchodziła od parkingu do kościoła, więc ostatni dotarli do drzwi świątyni o 12:03. Jakież było nasze zdziwienie gdy gospodarz odmówił nam poczekania 2-3 minut, mówiąc że on odprawi swoją o czasie, a my mamy poczekać aż skończy. OK., skoro Msza jest w południe codziennie, to trudno by inni jej uczestnicy musieli na nas czekać… I wszystko byłoby OK., gdyby nie liczebność wiernych w kościele. Oprócz księdza na Mszy była tylko jego gospodyni!
Przypadków niewłaściwego zachowania księdza na Iglicznej można by mnożyć. Czarę goryczy przelało zapewne zdarzenie z 2016 roku, kiedy to jeden z turystów wszedł na teren sanktuarium z psem. Wyłapany na wszechobecnych kamerach, został wyzwany przez księdza i wyproszony. Gdy nie opuścił terenu sanktuarium, tylko wziął swego yorka na ręce, ksiądz podbiegł do niego i paralizatorem zaatakował go w brzuch. Sprawa zakończyła się w sądzie i właśnie sędzia Sądu Rejonowego w Kłodzku wydał wyrok: 10 miesięcy ograniczenia wolności, co przekłada się na odpracowanie przez księdza każdego miesiąca 30 godzin prac społecznych. Dodatkowo będzie musiał pokryć koszta sądowe oraz zapłacić poszkodowanemu 10 tysięcy złotych nawiązki.