Czas jest nasz – mamy czas, czyli Momo
Podobno obecnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, narzekamy na brak czasu. Wydaje się to o tyle dziwne, że nowoczesne technologie ogromnie ułatwiają nam wiele czynności lub wręcz wykonują je za nas. Cóż więc dzieje się z naszym czasem? Gdzie się rozpływa? Z drugiej strony, mając wolny czas, tak obawiamy się nudy, że ciągle szukamy nowych zajęć i atrakcji. Dlaczego tak się dzieje? Może padliśmy ofiarą spisku?
Tę zagadkę próbuje wyjaśnić wrocławski Teatr Arka im. Renaty Jasińskiej w opartej na powieści niemieckiego pisarza Michaela Endego sztuce „Momo”, której premiera odbyła się w siedzibie teatru w dniu 26 marca. Tytułowa Momo jest niezwykłą dziewczynką, która podejmuje walkę z Szarymi Panami, złodziejami czasu i radości. Szarzy Panowie przekonują ludzi do konieczności oszczędzania czasu i próbują namówić ich do umieszczenia go w prowadzonej przez siebie specjalnej kasie oszczędności. W rezultacie, ludzie rezygnują z pozornie zbytecznych czynności i… przestają mieć czas dla siebie nawzajem. Ich życie staje się produktywne do granic możliwości. W zamian otrzymują rzeczy – coraz więcej rzeczy. Tylko jedna osoba nie poddaje się temu szaleństwu – Momo. Dlatego Szarzy Panowie próbują ją odnaleźć i pokonać. Co z tego wyniknie?
Choć spektakl w reżyserii Karoliny Okurowskiej-Wabnic skierowany jest głównie do dzieci, zapewne z przyjemnością obejrzą go również rodzice. Jak zwykle Teatr Arka oczarowuje piękną muzyką, zwłaszcza piosenkami, tym razem autorstwa Bereniki Wojnar oraz sugestywną scenografią i kostiumami zaprojektowanymi przez Wojciecha Beresia. Główną rolę Momo z jej dziecięcą lekkością i świeżością świetnie odtwarza Ewelina Niewiadowska, a ponurego agenta BLW/553/c – przekonywujący Jan Grządziela. Aktorzy-adepci Arki (Anna Rzempołuch, Alicja Idasiak, Kasia Wilk, Marek Trociński i Andrzej Kusiak) znakomicie odnajdują się zarówno w rolach beztroskich przyjaciół Momo, jak i złowrogich Szarych Panów.
W swej na poły lirycznej a na poły groteskowej formie, „Momo" skłania widza do refleksji nad sensem dobrego korzystania z czasu. Gdzie leży granica między obawą o marnotrawienie czasu a obsesją ciągłej produktywności? Czy powinniśmy czuć się winni, nie robiąc niczego ważnego? Z drugiej strony, możemy zaczerpnąć jeszcze jedną naukę – wolny czas nie cieszy, jeśli nie dzielimy go z innymi.