Do Najjaśniejszego Pana, czyli izerski buntownik-legalista
Zniszczenia, jakie zostawiła po sobie wojna trzydziestoletnia doprowadziły do zubożenia wszystkich warstw społecznych, w tym szlachty. Aby odzyskać swój dawny status materialny, właściciele ziemscy zaczęli poszukiwać nowych źródeł dochodów. Najprostszym sposobem było zwiększanie obciążeń pańszczyźnianych nakładanych na poddanych. Pańszczyzna mogła obejmować prace polowe, leśne i budowlane, pracę w pańskich przedsiębiorstwach czy przędzenie lnu, a jej wymiar coraz częściej był określany jako "ile będzie potrzeba”. Prócz pańszczyzny obowiązywały różne daniny i opłaty, obowiązek kupowania towarów z pańskich folwarków i przedsiębiorstw oraz wykonywania pewnych usług, np. odchowanie cieląt czy odbywanie dalekich podróży (np. na odległe targi), które bywały bardzo niebezpieczne. Ponadto, w sytuacji wyludniania się wsi, ziemianie starali się ograniczyć możliwość przemieszczania się poddanych, np. nie wyrażając zgody na śluby poddanych z różnych dominiów. Bez pozwolenia nie można było też przenosić się do miasta, a przed podróżą dla nauki zawodu trzeba było wpłacić kaucję. Trzeba było też prosić o pozwolenie na naukę rzemiosła przez syna.
Z powodu ciągłego zwiększania obciążeń mnożyły się skargi i bunty poddanych. Po śląskiej stronie Gór Izerskich, w dobrach Schaffgotschów dochodziło do nich w latach 1653 i 1656, a w roku 1680 doszło do rebelii chłopskiej na ziemi frýdlanckiej, która rozszerzyła się na ponad 130 wielkich majątków ziemskich w Czechach.
Wszystko zaczęło się jesienią 1679 roku, gdy do Pragi przyjechał cesarz Leopold I, uciekając z Austrii przed epidemią dżumy. Ponieważ poddani tradycyjnie widzieli w cesarzu autorytet i wierzyli w jego pomoc w sporach ze szlachtą, grupa poddanych hrabiego Gallasa postanowiła wykorzystać pobyt cesarza w Czechach i wysłać do niego skargę na poczynania zarządu dóbr frýdlanckich. Mózgiem całej akcji był kowal z Dolnej Řasnicy, Andreas Stelzig. Spiskowcy spotykali się w Ludvíkovie pod Smrkem i w Raspenavie, gdzie ostatecznie spisano petycję, w której skarżono się na naruszanie dawnych praw i nakładanie na mieszkańców nowych obciążeń. Zebrano podpisy mieszkańców wszystkich gmin oraz pieniądze na pokrycie kosztów podróży i 13 listopada sześcioosobowa delegacja wyruszyła do Brandýsa nad Labem, gdzie cesarz jeździł z Pragi na polowania. Petycję udało się przekazać i kilka tygodni później hetman (zarządca) kraju boleslavskiego, w którym leżały majątki Gallasów, nakazał hrabiemu zbadanie sprawy i, jeśli zarzuty okażą się prawdziwe, odstąpienie od niewłaściwych praktyk, a jeśli nieprawdziwe – uwięzienie buntowników.
Tymczasem wiadomość o skardze dotarła do Liberca i przedstawiciele gmin z tamtejszego klucza też pojechali do cesarza ze swoją petycją. Pod koniec grudnia do Pragi dotarła również delegacja z dóbr grabštejnskich, a na początku stycznia – grupa libereckich mieszczan, żądających przywrócenia dawnych przywilejów, zwłaszcza warzenia piwa. Sygnatariusze złożyli podpisy tak, aby tworzyły okrąg i żeby nie dało się rozpoznać który z nich był pierwszy. Gdy w styczniu niepokój rozszerzył się również na dobra lemberskie, rohozeckie i Jablonné v Podještĕdí, cesarz powołał komisję, której nakazał wysłuchanie chłopów i zapowiedział sprawiedliwe rozstrzygnięcie sporu.
Na wieść o tym, petycje i skargi zaczęły spływać również z innych dominiów. W końcu zrobiło ich się tyle, że cesarz stracił cierpliwość i 22 marca wydał patent, zarządzający, że odtąd skargi mają być przekazywane wyłącznie hetmanom krajów, a przekraczanie tego nakazu będzie surowo karane. Uznał też wszystkie prawa i przywileje sprzed 1618 roku za zniesione, o ile nie potwierdzili ich nowi właściciele majątków. Zakazał też jakichkolwiek zgromadzeń ludu. Wichrzyciele i autorzy skarg mieli być zatrzymani, osądzeni i ukarani.
Poddani uznali patent za fałszerstwo, będące efektem spisku feudałów i urzędników. Każdego dnia do cesarza napływały kolejne petycje, a w majątkach odbywały się wiece. Cesarz posłał więc do kraju boleslavskiego trzy kompanie wojska, aby demonstracją siły przywróciły spokój i porządek. Udzielił też komisji ustnego zalecenia, aby ustąpiła chłopom w kilku drobnych kwestiach. Do 4 kwietnia spacyfikowano większość dóbr w północnych Czechach, obiecując chłopom, że jeśli okażą posłuszeństwo, nie będą karani. Z poddanymi frýdlanckimi i libereckiemi nie poszło jednak tak łatwo. Wszyscy stawili się przed komisją, powołując się na reprezentującego ich z urzędu adwokata, który potem został uwięziony. Ostatecznie jednak libereccy poddani ulegli presji, prosząc o łaskę. Frýdlanccy tego nie uczynili, ale sytuacja uspokoiła się. Członkowie delegacji, która była u cesarza z petycją, uciekli, prawdopodobnie na Łużyce. Nikt nie został ukarany.
Osiągnięty spokój był jednak pozorny. W czerwcu Andreas Stelzig zwołał w swoim domu kolejne spotkanie i zaproponował wyjazd z kolejną petycją do cesarza. Chłopi znowu zebrali pieniądze i Stelzig w lipcu dotarł do Linzu, gdzie przebywał monarcha. Również libereccy mieszczanie przygotowali kolejne pismo. W tej sytuacji hetmani boleslavscy dostali polecenie uniemożliwienia dalszych spotkań rebeliantów oraz schwytania i uwięzienia przywódców.
Tymczasem Stelzig po powrocie z Linzu zwołał kolejne zebranie w lesie za Libverdą, gdzie zdał relację ze swojej misji. Urzędnikom nie udało się nikogo złapać, bo przywódcy, ostrzegani przez sąsiadów, często zmieniali miejsce noclegu. Władze liczyły na to, że uda się ich schwytać jesienią lub zimą, gdy pogoda nie pozwoli im ukrywać się w lasach. Jednak okazało się, że chłopi korzystają z gościny w dobrach Des Foursów. Zarządca dóbr frýdlanckich poprosił więc hrabiego o wydanie zbiegów, ten jednak zaproponował, by sami ich sobie poszukali. Od burgrabiego rohozeckiego dowiedział się, że Stelzig jakiś czas przebywał w Jabloncu, a potem ruszył w kierunku Rychnova, leżącego już w dobrach svijanskich. Zarządca wysłał więc umyślnego na koniu, żeby od Karla z Valdštejnu zyskał pozwolenie na poszukiwania i w jego dobrach. Ciągle jednak był krok za Stelzigiem, który widziany był w wielu miejscach z cesarskim listem z wielką pieczęcią, którą wszystkim pokazywał.
Stelzig ujawnił się na nowo wiosną 1681 roku. Znów zbierał pieniądze i obiecywał poddanym uzyskanie odszkodowania za kwaterowanie wojska, które miało pilnować porządku w regionie. Wprawdzie pod koniec czerwca udało mu się znowu dotrzeć do Pragi i przekazać skargę, ale zaraz potem został aresztowany. W listopadzie zaczął się proces, który trwał prawie rok. Zakończył się wyrokiem skazującym Stelziga na 10 lat przymusowych robót i wygnanie z Królestwa Czeskiego. Pod groźbą kary śmierci zobowiązał się, że nie wróci do domu, nie będzie się mścił i nie będzie prowadził żadnej korespondencji z wieśniakami. Karę miał odbyć w twierdzy Raab (Györ) na Węgrzech.
Jednak charyzma Stelziga najwyraźniej działała nie tylko na chłopów, bo w twierdzy wkrótce awansował na stanowisko pisarza dowódcy, a po siedmiu tygodniach częściowo zdjęto mu z nóg kajdany. Gdy w 1863 roku Turcy zmierzali na Wiedeń i w twierdzy wybuchło zamieszanie, Stelzig wykorzystał okazję i uciekł, rozbijając metalowe pęto kamieniem. Udało mu się przedostać na ziemię frýdlancką i potajemnie spotkać z rodziną. Ponieważ był chory, trzy dni przeleżał w domu, a potem pomieszkiwał na Śląsku lub w Górnych Łużycach, ale co kilka tygodni wracał do Dolnej Řasnicy. Wiadomość o jego ucieczce z twierdzy dotarła do Frýdlantu dopiero w marcu 1685 roku, ale już parę miesięcy wcześniej Stelzig za pośrednictwem żony zwrócił się do hrabiego Gallasa z prośbą o pozwolenie na opuszczenie majątku przez rodzinę. Nie omieszkał też przypomnieć, że hrabiowscy urzędnicy nie wypełniają cesarskich nakazów i zagroził, że jeśli nie otrzyma zgody, znowu zwróci się do cesarza.
Rozwścieczonym urzędnikom wkrótce udało się złapać kowala i zamknąć go w wieży frýdlanckiego zamku. Tym razem za złamanie zakazu powrotu do Czech groziła Stelzigowi kara śmierci. Wiedząc o tym, wieśniacy zaczęli zbierać pieniądze na podróż do cesarza, aby prosić o łaskę dla aresztowanego, ale gdy zarządcy dóbr Gallasów doniesiono, że niejaki Christoph Zimmermann z Vĕtrova opowiada po pijaku podejrzane rzeczy, aresztowano go i po kilku tygodniach pobytu w więzieniu zdradził nazwiska spiskowców. Tak wyszły na jaw tajne spotkania i zbiórka pieniędzy. Większość buntowników aresztowano, ale dwóm udało się uciec i 15 lutego byli już w drodze do Wiednia, gdzie przekazali prośbę o wypuszczenie Stelziga i kolejną skargę na złe traktowanie poddanych. Wcześniej jednak Stelzig został skazany na taką samą karę, jak poprzednio. Tym razem pozwolono jednak żonie odejść razem z nim. Do Raabu dowieziono go 11 maja 1687 roku i na tym kończą się informacje o izerskim Janosiku...
Andreas Stelzig dla kolejnych pokoleń izerskich chłopów stał się bohaterem, symbolem niezłomności i wiary w lepszą przyszłość. Jego postać trafiła też do literatury. W 1929 roku frýdlancki nauczyciel i krajoznawca Hermann Blumrich napisał sztukę „Andreas Stelzig, ein Heimatdrama in 4 Akten”, a w 1954 roku Stelzig został bohaterem powieści Václava Kaplickego „Železná koruna”, na motywach której w 1975 Jan Schmid wyreżyserował sztukę „Kovář Stelzig”. Oczywiście postać Stelziga została też "przygarnięta" przez reżim komunistyczny i do lat 90-tych XX wieku na zamku frýdlanckim istniała izba pamięci Ondřeja Stelziga. Od 1973 roku corocznie we wrześniu hejnicki Klub Turystów organizuje rajd „Putování po stopách železné koruny”.
W Dolnej Řasnicy do dziś stoi kuźnia Andreasa Stelziga. Co ciekawe, gdy potomkowie Andreasa w 1693 roku postanowili ją sprzedać, w umowie zawarli klauzulę mówiącą, że gdyby Andreas wrócił do domu i domagał się jej zwrotu, musiałby zadośćuczynić nabywcy za poniesione koszty remontu i modernizacji. Dom jest dziś częścią skansenu „Český svĕt”.
W lipcu 1687 roku ponownie dotarła do Frýdlantu komisja badająca sprawę skargi na obciążenia pańszczyźniane. Chłopi znów przedstawili te same zarzuty, komisja znów stwierdziła, że zwierzchność jest w prawie, a poddani mają być posłuszni. Na koniec wskazano, że jeśli będą czuli się zbytnio obciążeni, mają się zwrócić do pana, który miłościwie spełni ich żądania. Na tym skończyła się chłopska rebelia.
Katarzyna Potocka-Brygier - NaszeSudety
Tekst jest rozwinięciem tekstu z przewodnika po Górach Izerskich, wydanego przez wydawnictwo Rewasz (maj 2025)
Zobacz także: przewodnik "Góry Izerskie polskie i czeskie" w Sudeckiej Księgarni Wysyłkowej