Od pasty do butów po sieć domów towarowych
Historia braci Baraschów i ich największego domu towarowego we Wrocławiu
Kiedy Jerzy Kraśniewski, prezes Domu Handlowego „Feniks”, zwrócił się do mnie z prośbą, by napisać małą broszurkę poświęconą najstarszemu domowi handlowemu we Wrocławiu – znanemu wszystkim „Feniksowi” – pomyślałam: dlaczego nie? Historia ciekawa, dużo materiałów, legendarna szklana kula – pójdzie szybko i bezproblemowo. Nic bardziej mylnego. Im bardziej zagłębiałam się w temat, tym więcej odkrywałam historii, anegdot i wątków. Łączyły się one w pasjonującą historię nie tylko obiektu, który z krótkimi przerwami funkcjonuje na wrocławskim Rynku od 1904 roku (!), ale i jego właścicieli – braci Baraschów, których zarówno kariera, jak i zawiłe życiowe losy mogłyby posłużyć za kanwę niejednego filmu (jeden z braci – Arthur Barasch – zginął w Oświęcimiu, ale ocalał jego syn Werner, który napisał książkę o siedmioletniej ucieczce z obozów pracy i obozów koncentracyjnych). Zamiast małej broszurki powstała książka – być może w przyszłości zostanie przetłumaczona z języka polskiego na niemiecki.

Książka „Dom Handlowy Feniks – dawny dom towarowy braci Baraschów” ukazała się w 2018 r.
Dom Handlowy „Feniks” – dawny dom towarowy braci Baraschów
Inicjatorami budowy najstarszego we Wrocławiu domu handlowego byli bracia Baraschowie. Urodzili się w Ścinawie nad Odrą: Georg w 1866 roku, Arthur w 1872 roku. Być może widok płynących Odrą do Wrocławia statków i barek zainspirował braci do zajęcia się handlem. Zaczynali od sprzedaży pasty do butów Baratol. Nazwa pasty nawiązywała do nazwiska Barasch, będącego skrótem imion Ben reb Szmuel. Nazwisko to wybrali przodkowie Arthura i Georga, aby obejść obowiązujący w Europie Wschodniej zakaz używania imion biblijnych.

Znaczek reklamowy pasty do butów Baratol, której użycie gwarantowało wysoki połysk obuwia
Pastę można było kupić u braci Baraschów
Powodzenie w interesach zapewniła braciom niezwykła pracowitość. Rodzinny interes rozpoczął starszy brat Georg, który w 1894 roku w Traunstein w Górnej Bawarii otworzył pierwszy żydowski sklep wielotowarowy (Verkaufsstelle für Waren aller Art). Po początkowych trudnościach (był to pierwszy żydowski sklep w Traunstein) Georg Barasch odniósł sukces i postanowił uruchomić kolejną placówkę handlową. Wybór padł na Wrocław, czyli miasto będące ówcześnie centrum handlu wschodnich Niemiec. W tym czasie do rodzinnego interesu dołączył również młodszy z braci – Arthur Barasch. W 1896 roku bracia Baraschowie otworzyli we Wrocławiu swój pierwszy sklep, tzw. Sortimentswarenhaus.
Pomimo krytyki i niepokoju obawiających się konkurencji kupców wrocławskich bracia Baraschowie konsekwentnie realizowali swój plan. Już w 1897 roku otworzyli kolejny sklep pod adresem Rynek 32, czyli dokładnie tam, gdzie wcześniej funkcjonował szykowny salon paryskich nowości zwany Sachs’sche Haus albo Bazarem, należący do potentata finansowego i miłośnika sztuki Moritza Sachsa. Z czasem rodzinna firma Baraschów umocniła pozycję lidera handlu detalicznego i zdobyła uznanie klientów. Dość szybko powierzchnia handlowa okazała się niewystarczająca, dlatego od 1898 roku Baraschowie rozpoczęli odkupywanie kolejnych nieruchomości od Sachsów. W 1900 roku udało im się wykupić budynki na Rynku 31 i 32. Połączenie tych kamienic w jedną całość i przystosowanie do celów handlowych okazało się niezbyt praktyczne, dlatego bracia Baraschowie zdecydowali się na wyburzenie budynków dawnego magazynu nowości i sześciu kamienic mieszczańskich oraz wybudowanie jednego, dużego domu handlowego.

Dom towarowy braci Baraschów w 1904 roku
Otwarcie domu towarowego braci Baraschów
Do realizacji swoich planów Baraschowie wybrali architekta Georga Schneidera, który rozrysował kilka wersji projektu domu towarowego (wszystkie zachowały się w Archiwum Budowlanym Wrocławia). Różnią się przede wszystkim wykończeniem narożnej wieży, która miała być zwieńczona szklaną kulą ziemską o średnicy 6,5 metra. Ostatecznie zdecydowano się na globus podtrzymywany przez cztery sfinksy symbolizujące tajemnicę i będące strażnikami świątyni: w tym przypadku chodziło o świątynię komercji (Katherdale des Kommerz). Podświetlana po zmierzchu światłem elektrycznym kula ziemska symbolizowała globalne aspiracje Baraschów i stała się jednym z symboli Wrocławia. Można było ją wypatrzyć z odległych punktów miasta.

Fragment ostatniego, realizacyjnego projektu Georga Schneidera. Archiwum Budowlane Wrocławia, t. 3729
Prowadzone w latach 1903–1904 prace budowlane wywoływały niezwykłe zainteresowanie wrocławian. Setkami stali na Rynku dzień w dzień – nie tylko w niedziele – i obserwowali pracę rzemieślników z uwagą, wręcz nawet z ciekawością, jakby działy się tutaj jakieś cuda – relacjonowano w „Breslauer Zeitung”. Prace postępowały niezwykle sprawnie: wraz z czynnościami przygotowawczymi budowa trwała zaledwie 1,5 roku. Do budynku o długości 120 metrów, 1600 m² powierzchni rzutu i 8000 m² powierzchni całkowitej prowadziły trzy wejścia: Rynek 31/32, Kurzy Targ 1 oraz Szewska 75/76. Dom towarowy Baraschów był publiczną spółką prawa handlowego podzieloną na 200 udziałów. Bracia Baraschowie mieli ich łącznie najwięcej – po 15%. Oficjalna nazwa domu towarowego brzmiała Bracia Baraschowie. Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Wrocław, Rynek (Gebr. Barasch. Gesellschaft mit beschränkter Haftung. Breslau, Ring), na co dzień zaś posługiwano się jedynie jej pierwszymi dwoma członami.
3 października 1904 roku obiekt udostępniono wrocławianom. Otwarcie odbyło się w trzech turach: pierwsza część (przed południem) miała charakter oficjalny i przeznaczona była tylko dla zaproszonych gości, druga część, od godz. 15.00 do 19.00, przeznaczona była dla mieszkańców miasta, którzy mieli możliwość zwiedzenia obiektu, a w części trzeciej zorganizowano wieczorne przyjęcie dla personelu i przyjaciół firmy we wnętrzach hotelowej restauracji Juliusa Riegnera przy ówczesnej Königstraße 4 (obecnie ul. Stanisława Leszczyńskiego 4 – Kazimierza Wielkiego 50). Dziennikarze odnotowali, że przed południem na zwieńczonym szklanym dachem wewnętrznym dziedzińcu domu towarowego nie starczyło miejsca dla gości przybyłych na otwarcie placówki, dlatego zajęte zostały schody i wszystkie galerie aż po najwyższą kondygnację. Wnętrza zostały przyozdobione kwiatami, które wraz z gratulacjami przysłali przyjaciele właścicieli i zaprzyjaźnione firmy.
Ceremonia otwarcia rozpoczęła się specjalnie na tę okazję przygotowanym spektaklem teatralno-muzycznym z pieśnią Ludwika van Beethovena Niebiosa głoszą (Die Ehre Gottes aus der Natur, op. 48) okraszoną okolicznościowym tekstem wrocławskiego aktora Carla Biberfelda. Wykonały ją berlińskie gwiazdy operowe – śpiewaczka Schauer-Bergmann i śpiewak Bertram z towarzyszeniem chóru. Podczas pierwszej mowy powitalnej Georg Barasch wyraził nadzieję, że każdy – czy to bogaty, czy też biedny – będzie się czuł dobrze w nowym domu towarowym . Podkreślał, że pod dachem otwieranego obiektu udało się połączyć praktyczność i artyzm oraz z dumą stwierdził, że dzięki pracowitości, staranności i geniuszowi architekta Georga Schneidera i jego współpracowników zwykły dom towarowy stał się pałacem przemysłowym i architektoniczną perełką.

Wystrój wnętrz zaprojektowała firma Juliusa Koblinsky'ego (wg „Der Profanbau", 1905, nr 8, s. 130.)
Po części oficjalnej zaproszono biorących udział w uroczystości na zwiedzanie obiektu, wieczorem zaś na poczęstunek. Na otwarcie obiektu czekała też cierpliwie klientela wrocławska. Aby zakończyć prace budowlane i zapiąć wszystko na ostatni guzik, kilka dni przed otwarciem pracowano dzień i noc, a setki pracowników do późnych godzin wieczornych układały towar na regałach. I wreszcie nadszedł ten dzień: 4 października 1904 roku o godz. 8.00 placówka rozpoczęła działalność handlową. Pisano, że mieszkańcy Wrocławia przybyli na otwarcie domu towarowego jak na festyn miejski . Wychwalano bajecznie niskie ceny i bogaty asortyment poszczególnych działów. Podkreślano też wszechstronność oferty handlowej: Z tego kotła się nie tylko je, ale można dzięki niemu zaspokoić wszystkie potrzeby życiowe. I nie była to pusta fraza promocyjna, lecz trafne ujęcie polityki braci Baraschów, którzy określali swój dom towarowy jako lokal rozrywkowy (unser Etablissement). Ich obiekt handlowy był bowiem swoistym przedsiębiorstwem rozrywkowo-rekreacyjnym z lokalem gastronomicznym, atelier fotograficznym, ogrodem zimowym, biurem podróży, w którym można było kupić bilety na oferowane w mieście wydarzenia kulturalne. Baraschowie chcieli w ten sposób podnieść rangę swojego obiektu handlowego i sprawić, aby stał się placówką wspierającą i kreującą życie kulturalne miasta.
Wnętrza obiektu zwieńczonego szklanym dachem zdobiły dębowe parkiety, mozaiki, reliefy, kryształowe lustra, barokowe lunety, kute secesyjne balustrady. Elementy wykończenia wnętrz potęgowały wrażenie luksusu i przepychu. Jednakże nic bardziej mylnego. Ten mit chciałabym definitywnie obalić – głównym atutem tych sklepów były niskie ceny: firma niestrudzenie wyszukiwała dostawców, aby uzyskać dla klientów najatrakcyjniejsze warunki. Towary dostarczane były bezpośrednio od producentów, a Baraschowie rozliczali się w formie gotówkowej w trakcie dostaw. Ogólna zasada działania polegała zatem na maksymalnych obrotach przy minimalnej marży. Na zakupy u Baraschów mógł sobie pozwolić każdy – takie marzenie mieli bracia Baraschowie i konsekwentnie je realizowali. Dlatego w krótkim czasie powstawały kolejne sklepy i domy towarowe w innych miastach: w Nysie, Bytomiu, Gliwicach, Katowicach, Chorzowie, Poznaniu, Magdeburgu, Królewcu, Heilbronnie i Brunszwiku. Jednakże najładniejszym i największym obiektem pozostał wrocławski dom towarowy – obecny Dom Handlowy „Feniks”. Dlaczego zatem zdecydowano się obiekt przebudować? Pierwszy powód to zwiększenie konkurencyjności. Pod koniec lat dwudziestych otwarto nowy dom towarowy Petersdorff („Kameleon”) oraz budowano dom handlowy sieci Wertheim (dzisiejsza „Renoma”). Konieczne stało się rozwinięcie firmy i zwiększenie powierzchni handlowej, a więc likwidacja ogromnego przeszklonego holu i wprowadzanie stropów pomiędzy piętrami. Drugim powodem była funkcjonalność. Ogromne przeszklone witryny powodowały, że przez cały dzień bardzo mocno operowało słońce – nowa fasada miała być nowoczesna i praktyczna.

Zdjęcie obiektu z elewacją budowlaną i napisem Barasch baut um – Baraschowie przebudowują
„Schlesische Illustrierte Zeitung”, nr 26 z 29 czerwca 1929 roku, s. 4.
Globus, którego nie trafił piorun
Największą sensację stanowiła jednakże likwidacja szklanej kuli ziemskiej, która jednoznacznie kojarzyła się z Wrocławiem. Nie jest prawdą, że globus został uszkodzony przez piorun i dlatego podjęto decyzję o jego rozebraniu. Przykro mi, ale muszę ostatecznie obalić ten mit. Już na planie domu towarowego z 22 lutego 1929 roku, zachowanym w Archiwum Budowlanym Wrocławia, element ten został przekreślony czerwonym atramentem. Postanowiono po prostu przebudować obiekt i dostosować jego fasadę do ówczesnych trendów architektonicznych, czyli odejść od secesyjnego przepychu i postawić na modernistyczną funkcjonalność. Jednakże brakowało mi stuprocentowego dowodu, czyli artykułu, który by potwierdzał te przypuszczenia. Po długich poszukiwaniach udało mi się do niego dotrzeć! W „Breslauer Zeitung” pisano, że globus musi iść teraz drogą, jaką kroczą wszyscy śmiertelnicy, gdyż firma zdecydowała się przebudować obiekt. (...) W nowy trend nie wpisuje się globus i dlatego firma zdecydowała się na jego rozebranie. Baraschowie złożyli zatem symbol swojej firmy i charakterystyczny element przestrzeni miejskiej na ołtarzu nowoczesności. Ze względów bezpieczeństwa kulę rozbierano stopniowo. Zaczynając od bieguna północnego, przez blisko dwa tygodnie pracujący na zmianę trzej lub czterej robotnicy zdejmowali 30-centymetrowe szklane tafle.
Zainteresowanie wrocławian przebudowanym obiektem handlowym Baraschów było bardzo duże, o czym świadczą materiały z ówczesnej prasy. Relacja z otwarcia placówki zamieszczona została w „Breslauer Zeitung”: I otwarto [dom towarowy Baraschów] wczoraj po południu. Klienci przybyli doń tłumnie, dlatego w jednej chwili zapełniły się wszystkie piętra. A z nowej platformy widokowej na dachu dochodziły dźwięki muzyki granej przez zespół muzyczny. Baraschowie reklamowali swój obiekt jako najstarszy dom towarowy na Śląsku (ältestes Warenhaus Schlesiens), organizowali w określonych dniach promocje, nazywane wówczas dniami propagandowymi, czyli dniami z gazetek reklamowych, dniami seryjnymi lub dniami za 95 fenigów (Propoganda-Tage, Serien-Tage, 95-Pfenig-Tage), informowali w reklamach prasowych o powiększeniu powierzchni handlowej i zwiększeniu obsady stoisk.
Dzięki likwidacji przeszklonego dziedzińca i zamontowaniu sufitów między piętrami zyskano 1200 m² dodatkowej powierzchni handlowej, którą wykorzystano na powiększenie poszczególnych działów handlowych. Ogromne zainteresowanie klientów wzbudziły pierwsze w mieście schody ruchome, które połączyły parter z pierwszym piętrem (drugie takie urządzenie oddano do użytku w kwietniu 1930 roku u Wertheima). Była to nowinka techniczna wprowadzona po raz pierwszy w 1929 roku w berlińskim domu towarowym sieci Karstadt na Hermannplatz. Powiększono również powierzchnię niemal wszystkich działów, m.in. znajdującego się na czwartym piętrze stoiska z zabawkami, z którego słynął dom towarowy Baraschów. Kupione tam zabawki – od piłeczki po kolejkę elektryczną – były na życzenie klientów dostarczane pod wskazany adres w określonym terminie. Tuż obok swoje usługi oferował punkt naprawy zabawek (Puppen-Kilinik). Zmienił się również wygląd bryły budynku: zlikwidowano wielką witrynę od strony Rynku i między wtopionymi w bryłę obiektu kolumnami z piaskowca zamontowano okna. W witrynach eksponowano atrakcyjne towary. Nowe detale harmonijnie współgrały z wyglądem sąsiedniego budynku, w którym mieścił się bank. Pisano, że firmy budowlane Simon & Halfpaap oraz A. Wedemann wyczarowały artystyczne piękno oraz udowodniły tą przebudową, że potrafią prowadzić prace bez przerywania ciągłości handlu.

Dom towarowy braci Barachów po gruntownej przebudowie. Nowy obiekt został otwarty 29 września 1929 roku. Pocztówka, 1929 rok
29 września 1929 roku o godzinie 16.00 przebudowany dom towarowy udostępniony został dla klientów, których witała orkiestra grająca na nowej platformie widokowej. Przygotowano też inną atrakcję: nad obiektem wzleciało tysiąc gołębi. I tak rozpoczął się kolejny etap działalności domu handlowego Baraschów.
Kiedy przed kilkoma dniami opadła kurtyna z desek, która przez miesiące przykrywała dom towarowy, zdało się jakby nowa budowla uśmiechnęła się do nas. Jasna fasada z piaskowca lśni w jesiennym słońcu nad kolorowym i pełnym życia Rynkiem, a kiedy noc przykrywa miasto swoim płaszczem, wtedy co prawda nie wita nas już ze swojej wieży kula ziemska, ale za to lśni z dachu napisana wielkimi literami nazwa BARASCH.
Kolejne miesiące i lata były dla braci Baraschów czasem nawarstwiających się problemów, które doprowadziły do utraty firmy. Miesiąc po ponownym otwarciu placówki nastąpił czarny czwartek na giełdzie nowojorskiej, który spowodował załamanie się rynków europejskich. Powolne wychodzenie z kryzysu zbiegło się z przejęciem władzy w Niemczech przez nazistów. Ich rządy oznaczały stygmatyzację i stopniowe wykluczanie Żydów z działalności handlowej. 1 kwietnia 1933 roku w Niemczech ogłoszono bojkot sklepów żydowskich. Dom towarowy braci Baraschów jako jeden z pierwszych został poddany procesowi aryzacji. Udziały Baraschów wraz z towarem zostały przymusowo odsprzedane Heinrichowi Müstermannowi i Gustavowi Haedeckemu, kupcom z Getyngi i Szczecina. W listopadzie 1936 roku, po dokonaniu stosownego wpisu do ksiąg wieczystych, obiekt przejęli nowi właściciele. Münstermann i Haedecke nie spieszyli się ze zmianą nazwy domu towarowego. Jeszcze przez dwa lata posługiwali się nazwą poprzednich właścicieli. Von nah und fern – man kauft bei Barasch gern (Masz daleko czy też blisko, u Baraschów znajdziesz wszystko) – zachęcano w reklamie prasowej . Podkreślano jednak, że dom towarowy ma teraz aryjskich właścicieli.
Dawny dom towarowy braci Baraschów przetrwał drugą wojnę światową w całkiem dobrym stanie i stanowi handlowy fenomen Wrocławia – działa od ponad 114 lat. Historia powojenna obiektu jest równie pasjonująca co przedwojenna. Przedstawię ją w następnym artykule… A kogo zaciekawił tekst, zapraszam do lektury książki. Moim nieskromnym zdaniem, jest naprawdę ciekawa :-)

Autorka przewodnika Małgorzata Urlich-Kornacka w towarzystwie prezesa DH "Feniks" Jerzego Kraśniewskiego (po prawej)
oraz redaktora Bogdana Bernackiego (po lewej) na platformie, którą kiedyś zajmował szklany globus
Małgorzata Urlich-Kornacka
Zobacz także:
ksiązka "Dom handlowy Feniks" w Sudeckiej Księgarni Wysyłkowej
artykuły Małgorzaty Urlich-Kornackiej w serwisie NaszeSudety.pl