Walory Parku Krajobrazowego „Dolina Bystrzycy”
Przemieszczając się dość często pociągiem między Karkonoszami i Wrocławiem, zastanawiałem się nad atrakcjami turystycznymi w gminach Mietków i Kąty Wrocławskie. Z powodu natłoku obowiązków, ich poznanie umożliwiło mi dopiero szkolenie zorganizowane przez Stowarzyszenie TUiTAM dla przewodników. Odbyło się w ramach projektu pn. „Walory kulturowe i krajobrazowe Powiatu Wrocławskiego”, który został sfinansowany przez Powiat Wrocławski. Na szkolenie dotarłem oczywiście pociągiem. Wysiadłem w Imbramowicach i pieszo dotarłem do Domanic. Tam dojechali autokarem z Wrocławia pozostali uczestnicy szkolenia.
Rozpoczęliśmy od zwiedzania kościoła rzymskokatolickiego pw. św. Anny w Domanicach (gmina Mietków). Obejrzeliśmy XVII-wieczne wyposażenie świątyni. Przewodnicy Marta Miniewicz i Zbigniew Sobierajski z TUiTAM, przybliżyli nam historię barona Louisa de Monteverquesa – pana tutejszego zamku, który poświęcił życie służbie wojskowej w armii austriackiej. Walczył w wojnie trzydziestoletniej po stronie katolickiej Austrii. W 1640 roku awansował na pułkownika i został komendantem twierdzy w Legnicy. Ożenił się z… protestantką – Anną Heleną Seidlitz. Po śmierci pierwszej żony, poślubił Sophię Nostitz. Obie żony z córkami barona przedstawiono na obrazie znajdującym się w głównym ołtarzu kościoła w Domanicach, a opiekunką świątyni została św. Anna – dla upamiętnienia pierwszej żony L. de Monteverquesa.
Jak się dowiedzieliśmy, baron zadbał, aby także po nim pamięć nie zginęła. Pozostawił swój olejny portret, znajdujący się dzisiaj na ścianie pod chórem muzycznym. Kiedyś obraz wisiał nad epitafium wmurowanym w ścianę kruchty kościoła, które baron de Monteverques polecił wykonać dla siebie już za życia (z wolnym miejscem na datę śmierci) o treści: „Czytający z przychylnością [te słowa] przystań tu na chwilę i wspomnij, że dla człowieka nie ma na tym świecie nic bardziej pewnego niż śmierć i nic bardziej niepewnego niż [jej] godzina. Rozważając tę niepewność, poszukujemy pewności: czy to nam jeszcze żyjącym pomoże w pamiętaniu o mającej nastąpić śmierci...”.
Następnie organizatorzy zaprezentowali nam swoje odkrycie. W krypcie grobowej znajduje się XVII-wieczna polichromia przedstawiająca scenę Sądu Ostatecznego. Ciekawostką jest, że twarzy Janu Chrzcicielowi użyczył sam baron L. de Monteverques, uwieczniając się również i w ten sposób.
Z kościoła udaliśmy się do zamku w Domanicach, który słynął w XIX wieku z renesansowych witraży, które ściągnął tu, do swojej domanickiej rezydencji, Fryderyk Wilhelm von Brandenburg, syn z morganatycznego związku króla Prus Fryderyka Wilhelma II. Informacje o planach i stanie prac renowacyjnych zamku przedstawiła nam Małgorzata Goś – pełnomocnik inwestora – firmy Zamek Domanice sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. Zwiedziliśmy zespół pałacowy przebudowany w XVIII wieku – dawny basen, w miejscu którego powstanie piękna łąka kwiatowa, pomnik upamiętniający – Fryderyka Wilhelma von Brandenburga, pawilon ogrodowy, stajnie, wozownię, kuźnię. Zobaczyliśmy most na Bystrzycy, zamkowy dziedziniec i makietę zamku w Domanicach autorstwa Artura Krzystkiewicza.
Potem na spacer zabrała nas Małgorzata Pietkiewiecz, która jest ornitologiem. Przedstawiła nam Zalew Mietkowski jako miejsce wypoczynku, rekreacji i uprawiania sportów wodnych oraz siedlisko wielu gatunków ptaków wodnych i błotnych. Podczas spaceru udało nam się ‘upolować’ trznadla zwyczajnego, mewy srebrzyste i mewy śmieszki, łyski zwyczajne z młodymi czy remizy zwyczajne. Podziwialiśmy także Ślężę (718 m n.p.m.) monumentalnie wznoszącą się nad Zalewem Mietkowskim.
Po spacerze pojechaliśmy autokarem do Jurczyc (gmina Kąty Wrocławskie). Na miejscu firma KayakTours zapewniła każdemu uczestnikowi szkolenia miejsce w dwuosobowym kajaku, opiekę przewodnicką oraz opiekę podczas spływu. Rozpoczęliśmy spływ kajakowy rzeką Bystrzycą do miejscowości Skałka.
Kajakiem umiem pływać od dziecka, pływałem jednak głównie po jeziorach i sztucznych zbiornikach. Ponadto mieliśmy płynąć częścią Bystrzycy, która znajduje się na Nizinie Śląskiej, a nie w górach. Pewnie dlatego mnie, tak jak i części uczestników, wydawało się, że nie będzie to trudne zadanie. Spływ zweryfikował nasze umiejętności.
Pierwsza przewrotka podczas spływu, jak i w moim życiu okazała się dramatem. Kolega wydostał się na brzeg i złapał kajak, a ja walczyłem z rwącym nurtem Bystrzycy trzymając się powalonego drzewa. Wdrapałem się na nie. Po przejściu przez pokrzywy i chaszcze pełne komarów i kleszczy odwróciliśmy kajak i wylaliśmy wodę, aby ruszyć dalej.
Dopiero po dziewiątej przewrotce skoordynowałem sterowanie kajakiem z moim kolegą, który płynął kajakiem pierwszy raz w życiu. Okazało się, że najistotniejszą rolę w maksymalnie obciążonym kajaku odgrywał balast... Ponadto na każdą przeszkodę trzeba było mieć odpowiednio przygotowaną wcześniej strategię i wtedy każde utrudnienie stawało się łatwe do pokonania. Zdarzały się jednak i takie sytuacje, że trzeba było wdrapywać się z kajaka na powalone drzewo, puszczając go pod spodem. Nie każdy więc nadaje się do uprawiania hobby, jakim są spływy kajakowe.
Gdy dopłynęliśmy do Skałki czekała na nas ekipa z firmy KayakTours, która przewiozła nasze rzeczy i przygotowała ognisko. Spływ się przedłużył, dlatego rozpoczęło się ono o 19 zamiast o 17. Po przebraniu rzeczy i szybkim upieczeniu kiełbasek wyruszyliśmy o 19.30 z powrotem do Wrocławia.