Zieleniec latem - pejzaże, historia, cisza i spokój
Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie w Sudetach odwiedzają przede wszystkim Karpacz, Szklarską Porębę i Góry Stołowe. I choć może trochę prawdy w tym stwierdzeniu jest, godnych polecenia miejsc jest tutaj, szczególnie wiosną i latem, naprawdę wiele. Jednym z nich jest słynący z mikroklimatu Zieleniec, który zachwycić może nie tylko narciarzy, ale też odwiedzających go o innych porach roku turystów.
Pędzimy. Za karierą, za pieniędzmi. Żyjemy pod presją czasu, atakowani z każdej strony setkami hałaśliwych komunikatów. Niewiele możemy w tej kwestii poradzić - wszak przyszło nam żyć w takich a nie innych czasach, a otoczenie zmienia się szybko jak kapryśna górska aura. Dlatego tak ważne jest, aby w tym całym wariactwie znaleźć chwilę wytchnienia, dać duszy odpocząć, nacieszyć oko zachwycającym widokiem, a ciału pozwolić zmęczyć się na górskim szlaku.
Szukając miejsc do tego odpowiednich, nie wymagających jednocześnie spędzenia długich godzin w ciasnym samochodzie czy mało komfortowym pociągu, warto uwagę skupić na Górach Orlickich i leżącym na ich zboczu Zieleńcu.
Większości z nas miejsce to kojarzy się przede wszystkim z aktywnością zimową, której dzięki specyficznemu klimatowi powodującemu zwiększoną produkcję przez organizm czerwonych krwinek i prężnie rozwijającemu się ośrodkowi narciarskiemu można dać upust do woli. Ale kiedy biały puch ustąpi miejsca najpierw przebiśniegom, a potem pierwszym listkom na drzewach, pojawiają się zapierające dech w piersiach perspektywy.
Zieleniec położony jest rzeczywiście w miejscu wyjątkowym. Wysokość 800-960 metrów, rozległe widoki na Masyw Śnieżnika, Góry Bystrzyckie, Stołowe, w oddali Kamienne, Sowie, a w wyjątkowo piękne dni także Karkonosze, dostępne dla rodzin z dziećmi szlaki i ścieżki, trasy biegowe i rowerowe oraz ośrodek jeździecki - to tylko niektóre atrakcje, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Ale jest jeszcze coś, co dla większości z nas, zabieganych, zmęczonych, zakopanych w stertach niezałatwionych spraw, jest szczególnie cenne - cisza.
Wystarczy wejść kilkanaście metrów ponad szosę, poczekać, aż ustanie i tak delikatny odgłos linowej kolejki i możemy w samotności obcować z naturą, która szczególnie na przełomie maja i czerwca przybiera niezwykłe kształty i barwy.
Wiosna w góry przychodzi później niż w miastach i na nizinach. Zieleń budzi się tu wolniej, ale jak już wystrzeli, mieni się wszystkimi odcieniami i w pełni uzasadnia nazwę miejscowości. Widoków nie zakłóca skromnie rozwinięta jak na Sudety infrastruktura, a przedwojenne perełki architektoniczne tylko dodają uroku pejzażom. Ot, cały sekret zielenieckiego klimatu i sprzyjającej naprawdę efektywnemu wypoczynkowi atmosfery.
Można się oczywiście rozpisywać z osobna nad każdą atrakcją Zieleńca. Ale czy naprawdę nie wystarczy to, że głodni chodzić po Zieleńcu nie będziemy, a i jakiś dach nad głową raczej się znajdzie? Prawdziwie cenne jest przecież to, dlaczego naprawdę warto tu przyjechać - spokój, niezwykłej urody natura i wrażenia, których ani słowami, ani na zdjęciu oddać nie sposób.