Filmowa Nowa Fala – mamy dla Was bilety!
W przyszłym tygodniu we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty rozpocznie się przegląd filmów czechosłowackiej Nowej Fali. Mianem tym określani są scenarzyści i reżyserzy, którzy w filmografii naszych południowych sąsiadów pojawili się w latach 60-tych XX wieku. To bardzo ciekawe kino, charakteryzujące się m.in. długimi dialogami, czarnym humorem i obecnością na planie dużej ilości aktorów-amatorów. Do Nowej Fali zaliczani są m.in. Miloš Forman, Jiří Menzel, Jaroslav Papoušek oraz Věra Chytilová.
Mamy dla Was po pięć podwójnych zaproszeń na każdy z seansów, jakie odbędą się 23, 24 oraz 25 lutego. Co zrobić, by o nie powalczyć? Wystarczy do nas napisać i podać przynajmniej jeden tytuł filmu, jaki nakręcił Miloš Forman (oprócz „Miłości blondynki”). Na Wasze e-maile czekamy pod adresem redakcja@naszesudety.pl, do godziny 12:00, w piatek 19 lutego. Przy odpowiedzi koniecznie podajcie, którym seansem jesteście zainteresowani…
Do wyboru macie:
23 lutego 2016 r., godz. 19:00
„Miłość blondynki”, reż. Miloš Forman / Czechosłowacja 1965 / 76’
Pewnego dnia Miloš Forman usłyszał anegdotę o dziewczynie z prowincji, która błąkała się po Pradze w poszukiwaniu poznanego kilka dni wcześniej mężczyzny. Młody reżyser wzbogacił tę historię o kilka barwnych szczegółów i uznał, że ma w ręku doskonały materiał na film. W Miłości blondynki – zgodnie z duchem czechosłowackiej Nowej Fali – aktorów zawodowych postawił na planie obok naturszczyków, a paradokumentalny styl opowiadania przełamał wybuchami groteskowego komizmu. W rezultacie powstała kolejna, po znakomitym Czarnym Piotrusiu, opowieść o frustrującej i pełnej absurdów codzienności młodych Czechosłowaków. Choć Miłość blondynki gorzko ocenia rzeczywistości, Forman nie stara się wprawiać widza w przygnębienie. W swoim filmie pochyla się przecież nad bohaterką, która za wszelką cenę usiłuje wyrwać się z marazmu. Desperacja jasnowłosej Anduli jest jednocześnie nieodparcie komiczna i zasługująca na szacunek. Właśnie ta emocjonalna niejednoznaczność gwarantuje powodzenie Miłości blondynki po dziś dzień, a przed laty zapewniła jej nominację do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. [Piotr Czerkawski]
24 lutego 2016 r., godz. 19:00
„Słońce w sieci”, reż. Štefan Uher / Czechosłowacja 1962 / 90’
Pionierskie dzieło czechosłowackiej Nowej Fali, które w dniu premiery zaskakiwało obyczajową odwagą. W filmie Štefana Uhera pojawiły się postacie niemające wcześniej wstępu do krajowej kinematografii: beztroscy rodzice, niewierni mężowie i zagubione w rzeczywistości nastolatki. Zgodnie z późniejszą praktyką nurtu reżyser sięgnął głównie po aktorów niezawodowych, których obecność ma na celu zwiększenie wiarygodności opowiadanej historii. Głównymi bohaterami Słońca w sieci są Fajolo i Bela, dwoje młodych ludzi uwikłanych w toksyczną, relację. Choć oboje wydają się hardzi i cyniczni, swoją postawą dają w rzeczywistości wyraz emocjonalnej dezorientacji. Słońce w sieci pokazuje skomplikowany proces rodzenia się tożsamości bohaterów. Film Uhera otwarcie zrywa z regułami klasycznej narracji. Jest dygresyjny, anegdotyczny i przescony atmosferą letniego rozleniwienia. Poetycki nastrój dodatkowo potęguje oczekiwane przez bohaterów zaćmienie słońca, które odegra istotną rolę w rozwoju fabuły. [Piotr Czerkawski]
25 lutego 2016 r., godz. 19:00
„Stokrotki”, reż. Věra Chytilová / Czechosłowacja 1966 / 74’
Najsłynniejszy film zmarłej w 2014 roku Věry Chytilovej jest też jednym z najwybitniejszych osiągnięć czechosłowackiej Nowej Fali: prowokacyjnym i radykalnym, zawieszonym pomiędzy formalnymi eksperymentami Jeana-Luca Godarda a surrealistyczną anarchią Luisa Buñuela. Nic dziwnego, że ściągnął na reżyserkę gniew komunistycznych władz. Film otwierają naprzemiennie montowane ujęcia pracujących kół zębatych i widzianych z lotu ptaka wybuchów – oto maszyneria świata, którego rytm wyznacza przemoc. Nieodrodnymi córkami tej rzeczywistości są dwie młode bohaterki. To wariatki, terrorystki i tricksterki. Obżerają się, poniżają mężczyzn, niszczą publiczne mienie. Ich ekscesom wtóruje warstwa wizualna Stokrotek. Kadry wybuchają kolorami, czerń i biel raz po raz zastępują krwista czerwień i tęczowo-psychodeliczne erupcje. W jednej ze scen ogarnięte żądzą destrukcji i uzbrojone w nożyczki bohaterki tną na małe cząstki filmowy obraz – kawałki taśmy fruwają wówczas na ekranie niczym plamy w abstrakcjonistycznym malarstwie. [Piotr Mirski]