Dolnośląski Zespół Parków Krajobrazowych wydał reprint mapy szlaków turystycznych w Górach Sowich, wydanej w 1919 roku przez Wydawnictwo Otto Hellmanna w Dzierżoniowie (Reichenbach in Schlesien). Mapa jest w skali 1:50 000, a jej autorem był Hermann Henkel. Mapę można bezpłatnie otrzymać w wałbrzyskim oddziale DZPK, również pocztą, ale w tym wypadku trzeba przesłać na adres oddziału zaadresowaną do siebie kopertę ze znaczkiem
Książka zawiera opisy 112 gatunków roślin chronionych przedstawionych na 230 fotografiach. Opisy dotyczą biologii, ekologii, zagrożeń i ochrony poszczególnych gatunków oraz niepublikowanych w książkach tego typu informacji m. in. z wyjaśnieniem źródła pochodzenia nazw polskich i łacińskich, najnowszych badań z zakresu zapylania kwiatów, medycyny, ochrony środowiska, ziołolecznictwa, magii, zabobonów, architektury, symboliki itp.
Dzieje Środy Śląskiej zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem zarówno historyków oraz regionalistów, jak i jej mieszkańców. Leżące w połowie drogi pomiędzy Wrocławiem a Legnicą miasto dzieliło często losy tych dwóch stolic księstw śląskich, a także przeżywało wzloty i upadki w ramach Korony Czeskiej, Austrii Habsburgów, Prus i Niemiec. W wyniku II wojny światowej Środa Śląska znalazła się w granicach Polski. Poza tą wielką historią miasto posiada wartości, którymi szczyci się do dzisiaj
28 maja 1997 roku. Południe. Z każdą minutą tłum otaczający klasztor w Lubiążu gęstnieje. Napięcie sięga zenitu, gdy z czarnej toyoty wysiada… sam Michael Jackson! Jaki sekret łączy go z opactwem Cystersów? Czy ma to coś wspólnego z mission impossible, którą Tom Cruise planuje na moście nad Jeziorem Pilchowickim? Może Mirosław Hermaszewski, rezolutny chłopak z Wołowa, który w przyszłości spełni swoje nieziemskie marzenie, zdradzi nam...
Zaginięcia zawsze się zdarzały. Niektórzy przepadali bez wieści, innych znajdowano martwych, byli i tacy, którzy celowo zacierali za sobą ślady. Waldemar Wilski rozpłynął się w powietrzu podczas swojego wesela. Tropy biegną równolegle przez nieświęte życie Wilskiego, aż komisarz Sonia Kranz znajduje makabryczny dowód, że zaginiony naprawdę mocno wzburzył komuś krew. Dramatyczny przebieg morderstwa wydaje się nieprawdopodobny, ale ponad sto lat temu na tych terenach wydarzyła się podobna historia
Kiedy w październiku 1899 roku oddawano do użytku linię kolejową z Kamiennej Góry przez Krzeszów do Okrzeszyna, świętowano to wydarzenie bardzo uroczyście. Linia służyła nie tylko pasażerom, ale stanowiła ważne gospodarcze wsparcie dla regionu. Niestety, po II wojnie światowej okazała się niepotrzebna i najpierw w 1954 roku zamknięto ją dla ruchu pasażerskiego, a potem rozebrano tory za Krzeszowem. Od tego czasu jazda linią była prawdziwym rarytasem dla miłośników kolei – mogli się nim cieszyć na przykład w czasie okazjonalnego przejazdu, jaki kuria legnicka zorganizowała 15 sierpnia 2002 roku, przywożąc z Legnicy do Krzeszowa nie tylko pielgrzymów, ale też rzeszę fascynatów kolejnictwa.
Istnieje niebezpieczeństwo, że linia 330, bo taką w nomenklaturze kolejowej nosi numerację, przestanie istnieć. W internecie pojawiają się apele o podpisywanie petycji, która ma na celu skłonienie władz do budowy na nieczynnym już torowisku ścieżki rowerowej, jaka połączyłaby Kamienną Górę z Krzeszowem. Jak mówią zwolennicy jej budowy, byłaby to pierwsza w powiecie kamiennogórskim trasa rowerowa z prawdziwego zdarzenia. Podpisy pod petycją zbierane są również wśród mieszkańców regionu, między innymi w sklepach rowerowych. Na facebookowym profilu możemy przeczytać, że w ciągu dwóch dni zebrano już ponad 300 podpisów.
Przeciwnego zdania co do przyszłości linii kolejowej z Kamiennej Góry do Krzeszowa są miłośnicy kolei. To zrozumiałe, że boli ich próba likwidacji jakiegokolwiek odcinka torów, gdziekolwiek by się one nie znajdowały. Zarośnięte torowisko można oczyścić, linię wyremontować, a symbioza turystyki rowerowej i przewozów kolejowych jest tak silna, że z pewnością czynna linia przysłużyłaby się rozwojowi tej pierwszej – argumentują. Jest w tym sporo racji, co pokazują liczne przykłady nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Jak zakończy się spór o linię 330?
Zobacz także:
Stop likwidacji linii kolejowej nr 330 - facebook
Tak dla budowy ścieżki rowerowej Kamienna Góra - Krzeszów - facebook
Relacja z przejazdu pociągiem do Krzeszowa w 2002 roku
Awantura faktycznie ma miejsce, tylko szkoda, że przeciwnicy linii nr 330 kasują na swoim profilu na fb nie będące po ich myśli komentarze, tym samym bojąc się merytorycznej dyskusji. Profil nawołujący do rozbiórki linii nr 330 i budowy ścieżki rowerowej został założony przez admina strony czadrow.pl
http://czadrow24.pl/kontakt
Pojawiają się też komentarze, że likwidacja linii jest po myśli właścicieli gruntów przy torach, bo teraz z powodu pasa kolejowego niewiele na nim mogą, a gdy zlikwiduje się tory, będzie można sprzedawać, budować, robić co się chce, zarabiać w końcu!
Bardzo dobrze, ze temat się tak nagłośnił. Jeszcze tylko aby poszło w TV. Trzeba bronić dziedzictwa narodowego. Ten pociąg ruszy dzięki Urzędowi Marszałkowskiemu.
...ale to chyba niemieckie dziedzictwo narodowe? :-D
A jakie ma to znaczenie? Bazylika w Krzeszowie to wg Twojej interpretacji też dziedzictwo niemieckie? Przecież nikt ma wątpliwości, że należy o nią dbać i utrzymywać w jak najlepszym stanie. Taka jest specyfika Śląska, że miesza się tutaj dziedzictwo polskie, niemieckie i czeskie.
Postawić ultimatum mikolom: albo w ciągu pół roku wyremontują tory i wprowadzą na tę linię pociągi, wszystko za WŁASNE PIENIĄDZE albo budujemy ścieżkę rowerową, która dużo bardziej przysłuży się mieszkańcom i turystom. Dość dyktatu pryszczatych dzieciaków, przez których wiele linii kolejowych od dziesięcioleci zarastają chaszcze i krzaki i nie można na nich nic zrobić, bo bronią tego jak pies własnej budy mimo że do takich wiosek kolej już NIGDY nie wróci. Na Zachodzie Europy po takich liniach prowadza piękne ścieżki rowerowe i stanowią one ogromną atrakcję turystyczną, a dobre to i dla zdrowia i ekologiczne.
Powrót kolei do Okrzeszyna? To naprawdę trzeba być niepełnosprawnym umysłowo żeby w to wierzyć. Dwie niemal kompletnie już wyludnione wioski na końcu świata (Okrzeszyn i Uniemyśl) - kto niby będzie tam jeździł tymi pociągami? Najłatwiej zablokować komuś dobry pomysł - ot, polactwo w pełnej krasie. I jeszcze obsmarowywać po internetach. Ciekawe kto z tych osób mieszka w tym regionie? Brawa dla mieszkańca Czadrowa! Ścieżka rowerowa na pewno trochę rozrusza turystykę w biednym regionie i o to przecież chodzi. W przeciwieństwie do zardzewiałych torów zarośniętych chaszczami.
"Dziedzictwo narodowe" w postaci zardzewiałych torów zarośniętych krzaczorami (o ile jeszcze nie dobrali się do nich złomiarze)... Uśmiałam się. Ktoś tu ma niezłe poczucie humoru :) A mówiąc serio - dziedzictwem jest to, co ma jakąś wartość, tutaj wartość tego jest taka, ile ktoś da w punkcie skupu złomu. Jestem za ścieżką rowerową, bo z niej na pewno będą korzystać mieszkańcy i turyści, a stare torowiska idealnie nadają się pod takie inwestycje. Sama chętnie wybiorę się na rowerze z Kamiennej Góry do Okrzeszyna gdy taka ścieżka powstanie.
Na całej trasie praktycznie już nie ma torów, nasypy prawie niewidoczne spod krzaków. Czego wy ludzie bronicie? Przed kim - przed mieszkańcami? Czy ktokolwiek z was był i widział tę "linię kolejową" (pisownia w cudzysłowie celowa)? Należy się pogodzić z tym, że czasy się zmieniają, kolej do każdej wioski to może opłacała się pod koniec XIX wieku, gdy alternatywą były jedynie dyliżansy. Od tego czasu świat i komunikacja poszła mocno do przodu. Ściezka rowerowa to zdecydowanie najlepszy sposób na wykorzystanie terenu po czymś, co nigdy nie wróci.
To naprawdę zdumiewające jest, że grupka rozwrzeszczanych małolatów potrafi zablokować inwestycję w gminie, bo za 20, 50, 100 lat MOŻE pojedzie tamtędy pociąg. No ale blokowanie nic nie kosztuje przecież. Mikole gorsi są niż ekole. Tamci mają przynajmniej jakąś wiedzę. Pewnie przez rok istnienia takiej ścieżki rowerowej skorzystałoby z niej więcej ludzi niż przez cały okres funkcjonowania tej kolejki.
Nikt nie mówi o reaktywacji kolei do Okrzeszyna, a porównywanie Krzeszowa do tej miejscowości pokazuje jaką ma Pan wiedzę w temacie. Zresztą Okrzeszyn może i jest wyludnioną na końcu świata wioską, ale ma dość sporo surowców naturalnych (nie tylko kruszywo), które być może w przyszłości będą jeszcze wykorzystane. Zostawienie pasa kolejowego (nie odbudowa linii), zapewni rezerwę na przyszłość. Nikt nie mówi od razu o uruchamianiu pociągów do Krzeszowa, ta linia może funkcjonować na początek jako kolej drezynowa, przykładów nie trzeba daleko szukać - Jugowice. Później może sie jeszcze wiele zmienić. Czy 10 lat ktoś wierzył, że na linię Świdnica - Jedlina Zdrój wrócą pociągi? Czy trasa 285 wyglądała lepiej niż teraz linia 330? No właśnie, więc nie piszcie jak na profili ścieżki, że czegoś na pewno nie będzie, ponieważ jak widać czasy się zmieniają i niczego nie da się przewidzieć. Ponadto do Krzeszowa prowadzi równoległa do głównej szosy lokalna droga, które z powodzeniem może pełnić funkcje trasy rowerowej. Wystarczy ją odpowiednio oznakować i wyremontować. Wszyscy wrogowie linii nr 330 bardzo wypierają od siebie tę wiadomość. Co więcej jest również druga trasa przez lasy z KG do Krzeszowa, przeznaczona dla rowerzystów MTB.
To naprawdę zdumiewające, że jak brakuje merytorycznych argumentów to najlepiej jest zaatakować przeciwną stronę i próbować zrobić z niej oszołomów, którzy nic nie wiedzą i są szkodliwi. Skąd my to znamy, to chyba się nazywa przemysł pogardy i z demokracją nie ma nic wspólnego. Ci tak zwani straszni mikole już w 2014 roku zaczęli organizować przejazdy drezynowe w Krzeszowie, dokonując wcześniej wycinki krzaków i drzew na zarośniętej stacji. Ciebie to nic nie kosztowało, ale oni poświęcili swój czas i pieniądze, żeby zrobić coś dla innych. Wracając do meritum to jaki sens ma prowadzenie ścieżki, gdzie już teraz istnieją alternatywne trasy, zwłaszcza że jeden pociąg (taki jak np. 15 sierpnia 2002 r) może przewieźć za jednym razem, więcej osób niż liczba rowerzystów, którzy skorzystają przez rok funkcjonowania ewentualnej ścieżki rowerowej. To tak odbijając Twoje ostatnie zdanie.
A co z innymi nieczynnymi liniami kolejowymi w Sudetach? Moim zdaniem tak samo powinny już dawno zostać przebudowane na ścieżki rowerowe. Takich linii nie brakuje w Sudetach, byłaby to na pewno duża atrakcja regionu, np. możliwość przejechania się rowerem przez tunel, wysokim nasypem albo wykopem. Taką linią jest np. trasa ze Świdnicy do Jedliny, na pewno cieszyłaby się dużo większym powodzeniem jako trasa rowerowa niż linia kolejowa, a koszt przebudowy byłby mniejszy niż odbudowy torów, utrzymywania potem pustych pociągów itd. Z Kamiennej Góry do Krzeszowa ścieżka rowerowa na pewno cieszyłaby się dużym powodzeniem łącząc duże miasto z dużą atrakcją regionu, obecnie jazda po zatłoczonej i dziurawej drodze bardziej odstrasza rowerzystów niż zachęca.
Ci tzw. "mikole" lepiej niech powalczą o pociągi na jeszcze czynnych liniach gdzie pociągi mogłyby jeździć już teraz bez wywalania pieniądzy na kosztowne remonty (ewentualnie z lekkim podreperowaniem torów). Przykładów jest aż nadto na Dolnym Śląsku: Kamienna Góra, Lubawka, Bogatynia, Leśna, Lubin, Wojcieszów, Tłumaczów, Lwówek Śląski, Kamieniec Ząbkowicki - Nysa, Mieroszów - to tylko niektóre z nich. Jak trzeba walczyć o przyziemne działania to do tego jakoś nie ma chętnych, ale gdy można zablokować czyjś pomysł na wykorzystanie nieużywanego od lat terenu z korzyścią dla mieszkańców i turystów to nagle następuje mobilizacja całego pożal się Boże środowiska do walki o kupkę złomu. Skoro na tamtych liniach nie opłaca się puszczać pociągów to nie łudźmy się że pociągi kiedyś wrócą do takiej pipidówy jak Okrzeszyn.
Komentarza 2016-08-22 10:41 ja nie napisałem. Ktoś się podszywa pode mnie na tym portalu.
Panie Leszku czy Pan czytał poniższe wypowiedzi? Jest przecież wyraźnie napisane, że do Krzeszowa prowadzi równoległa droga, na której jest znikomy ruch pojazdów.
Od wielu lat korzystają z niej rowerzyści jadący z Kamiennej Góry do Krzeszowa, jak i pielgrzymi podążający pieszo. Co więcej do Krzeszowa można również dojechać z Lubawki bardzo malowniczą trasą prowadzącą przez Lipienice. Po wyjeździ z lasu przy dobrej widoczności można zobaczyć z niej cały Krzeszów na czele z bazyliką, i Chełmcem w tle, a po prawej stronie kościół w Chełmsku Śląskim. W powiecie kamiennogórskim rowerzyści mają naprawdę gdzie jeździć, proszę zobaczyć na stronie http://www.rowery.kamienna-gora.pl
Kolej i rowerzyści powinni żyć w symbiozie, ale rower nigdy nie zastąpi pociągu. Ci rowerzyści muszą w końcu czymś dojechać w okolice Krzeszowa i Kamiennej Góry.
Te drezynki to może bawią miłośników kolei, ale na pewno nie zwykłych turystów. Śmiać mi się chce jak już na prawie co drugiej linii kolejowej w Sudetach reklamuje się "wielka atrakcja" w postaci drezyn które jeżdżą może ze dwa razy w roku. Byłem kiedyś na takiej imprezie w Kowarach - jedna drezynka na krzyż, która więcej stała niż jeździła bo nie było chętnych (szczyt sezonu wakacyjnego!), wokół niej kręciło się kilku gości w pomarańczowych kamizelkach (na oko wiek szkolny), poza tym pusto. Niech ci miłośnicy drezyn utrzymują tory z własnych pieniędzy, zapłacą podatek za używany grunt, za wykorzystanie stacji kolejowej, opłacą podatki z działalności gospodarczej, z przychodów etc. etc. to wtedy mogą sobie jeździć. Na razie jest tak że ich hobby sponsorują podatnicy i rodzice. W Niemczech już dawno bez sentymentu zaorano takie lokalne linie pod ścieżki rowerowe i tam nikt nie płakał że za 100 lat może przejechać pociąg, bo tam mają rozum i nie przejmują się jazgotem robionym przez bandę młokosów żerujących na reszcie społeczeństwa. Przez to turystyka kwitnie nawet na mniej popularnych terenach, a u nas lepiej niech wszystko rdzewieje, zarasta krzakami i obraca się w ruinę. Jak panuje marazm i nic się nie dzieje to jest OK, za to maniacy kolejnictwa mogą sobie chodzić zarośniętymi trasami i jarać się spróchniałymi kawałkami podkładów.
Tak, portal czadrow.pl rozpoczął akcję wsparcia budowy ścieżki rowerowej ponieważ jest za rozwojem naszego regionu. To w Czadrowie najbardziej widać jak przez lata ci miłośnicy kolei potrafili doprowadzić do ruiny nasyp kolejowy. Ci obrońcy kolei nie dają żadnej alternatywy dla ścieżki. Sami mówią, że nie ma obecnie możliwości remontu tego odcinka ponieważ trzeba go budować od podstaw i nie zrobi tego żadem podmiot. Nie pozwólmy aby kilku maniaków ciuchci zablokowało inwestycję, którą chce zrealizować Miasto i Gmina Kamienna Góra.
Będziemy na czadrow.pl informować o rozwoju spraw związanych z budową ścieżki. Zapraszamy.
Może niech sami mieszkańcy zadecydują, co bardziej jest im potrzebne: kolej (a raczej nieużywany, zarośnięty nasyp) czy też trasa rowerowa po nim. A nie jakaś zbieranina osób nie wiadomo skąd, przedstawiających się jako miłośnicy kolei (chyba miłośnicy złomu), nie mających nawet odwagi, żeby się podpisać (co widać m.in. po komentarzach zamieszczonych poniżej).
Warto czasem zajrzeć na portal "Rynek Kolejowy", gdzie ilekroć ktoś wspomni o od dawna koniecznym remoncie linii kolejowej do Lwówka Śląskiego (linia kolejowa jeszcze czynna i dużo atrakcyjniejsza turystycznie niż kolej do Krzeszowa) zawsze odzywają się ci "pasjonaci kolei" (w tym mający tam stałe konta) i zakrzykują tę osobę, że bez sensu, że nie opłaca się, że wieś itd., obrażając jednocześnie tę osobę sformułowaniami mało mającymi wspólnego z kulturą. To pokazuje jaka jest motywacja całego tego środowiska - ich celem jest wyłącznie bicie piany w internecie i sabotowanie czyichś pomysłów, a nie troska o poprawę kolei na Dolnym Śląsku. Linie kolejowe jeszcze istniejące na których przydałyby się pociągi jakoś nie wzbudzają zainteresowania tych nudzących się smarkaczy, za to gdy ktoś chce wykorzystać nieużywany nasyp i zrobić z tego atrakcję turystyczną to od razu podnosi się jazgot.
No racja, najpierw doprowadźmy do przyzwoitego stanu czynne linie kolejowe a potem myślmy o reaktywacji kolejnych. O ile w ogóle będzie takie zapotrzebowanie. A propos Lwówka Śląskiego to też kilkanaście lat temu zbudowano ścieżkę rowerową na linii do Lubomierza i okazało się to być dobrym pomysłem. Korzystają z niej i mieszkańcy i turyści. Jakoś nie słychać obecnie żalów, że nie jeździ tamtędy pociąg. Najważniejsze to nie dać się hejterom i robić swoje, a pomysł na pewno i tu się przyjmie. Bardzo brakuje takiej wygodnej trasy rowerowej z Kamiennej Góry do Krzeszowa.
Mam nadzieję, że taka trasa rowerowa powstanie też na linii do Karpacza, bo tam zdaje się są takie same problemy, tzn. grupka młodocianych sabotażystów broni nasypu jakby to była ich prywatna własność.
"Bardzo brakuje takiej wygodnej trasy rowerowej z Kamiennej Góry do Krzeszowa."
Nie tylko do Krzeszowa, ale też do Chełmska, Okrzeszyna, a jakby pociągnąć dalej do Czech to byłaby to wspaniała trasa rowerowa pozwalająca dojechać do Skalnych Miast, a nawet do Trutnowa. Warto namówić do współpracy Czechów żeby pociągnęli tę trasę po swojej stronie. Na pewno rozrusza to turystykę w regionie. Tak więc grupa z czadrow.pl ma moje pełne poparcie.Jeśli uda się wybudować ścieżkę to na pewno zawitam z rowerem do Kotliny Krzeszowskiej osobiście ją wypróbować :) miłośnicy kolei też powinni być zainteresowani taką trasą rowerową bo gdyby rzeczywiście pociągi miały kiedyś wrócić to jest to najlepszy sposób na zachowanie ciągu komunikacyjnego i uchronienie go np. od zabudowy, a asfalt nietrudno zwinąć. Więc nie rozumiem tego sporu, chyba faktycznie chodzi o to, żeby komuś zrobić na złość (jakieś personalne porachunki?) albo po prostu miłośnicy kolei mają słabo nasmarowane olejem trybiki w mózgownicach.
Panie Arturze dlaczego po raz kolejny przedstawia Pan kłamliwe tezy o tym, że to miłośnicy kolei doprowadzili do ruiny linie nr 330. A co może ci miłośnicy przejeżdżali do Czadrowa i kradli tory? Gdzie Pan był jak dokonywano kradzieży? Mieszka Pan w pobliżu linii nr 330 i dlaczego nie zgłaszał Pan na Policji kradzieży? Kolejne kłamstwa dotyczą remontu. Nikt nie mówi, że należy od razu remontować linie kolejową, można zacząć od kolei drezynowej, która sprawdza się także w Polsce. Nie reprezentuje Pan całego Czadrowa, tylko mniejszość, która wybudowała sobie domy w pasie pomiędzy drogą powiatową, a linią nr 330, więc niech Pan nie miesza całego Czadrowa. Dolny Czadrów chce remontu drogi wzdłuż Zadrny, która może pełnić funkcje ścieżki rowerowej.
A czy Pan (lub Pani) "Do...", "Odp..." itp. umie się przedstawić? Taki odważny czy zwykły żartowniś? Ma Pan w ogóle jakieś imię, płeć, cokolwiek? Domyślam się, że mam do czynienia z mężczyzną, więc napisze tak: Dużo bardziej interesujące jest kogo Pan reprezentuje... Ale tego chyba się nie dowiemy, bo nie ma Pan w zwyczaju walczyć z otwartą przyłbicą (w przeciwieństwie do Pana Artura). Zarzuty w stosunku do Pana Artura zupełnie bezzasadne, bo to nie on jest miłośnikiem kolei, tylko Wy. Pan Artur reprezentuje wielu mieszkańców, w tym mnie (jestem mieszkanką Krzeszowa). Z całego serca popieram budowę ścieżki rowerowej na starych torach i wiem, że nie jestem w tej opinii odosobniona.
Z ciekawości zajrzałem na oba profile facebookowe. Wyzywanie od pedałów, dysmózgów, nawoływanie żeby strzelać do rowerzystów, insynuacje zachowań korupcyjnych... - to norma na profilu obrońców kolei. Nie dziwię, się ze ich komentarze są usuwane na tym drugim profilu. Na profilu zwolenników ścieżki rowerowej są komentarze zarówno miłośników kolei jak i miłosników ścieżki rowerowej. Dużo bardziej rzeczowe. Na tym drugim nie ma w ogóle komentarzy za budową ścieżki. To pokazuje gdzie toczy się normalna dyskusja. A tak poza tym... Można się nieźle uśmiać nad poziomem argumentacji tej zacietrzewionej dzieciarni. Przekonywanie że linia kolejowa do Okrzeszyna (a raczej to co po niej zostało) jest naszym dobrem narodowym, nawoływanie do blokowania na profilu Kamiennej Góry zwolenników budowy ścieżki a za chwilę jojczenie przez tego samego osobnika, że mamy demokrację i każdy ma prawo się wypowiadać i tym podobne... Kabaret na szynach jednym słowem :D
Odpowiadam na ten post (Do czadrow.pl 2016-08-22 20:05).
Nie reprezentuję całego Czadrowa. W Czadrowie jest kilka osób za linią kolejową, którzy powoli przekonują się do ścieżki rowerowej, jednak WIĘKSZOŚĆ mieszkańców jest za ścieżką. Paradoksem jest to, że ja jako osoba prywatna nie jestem zwolennikiem kolei ani rowerów. Mam jeden stary rower, który stoi zakurzony. Jestem jednak za ROZWOJEM REGIONU, w którym żyję. Jeżeli miłośnicy kolei przedstawią dokumenty potwierdzające jej remont w niedługim czasie możemy dyskutować co wesprzeć. Niestety nie ma takich planów i przez najbliższą dekadę nie będzie. Nawet aby uruchomić ruch drezynowy należy odbudować tą linię. Ścieżka rowerowa jest już na bardzo zaawansowanym etapie i REALNA . Jej koszt budowy na terenie gminy Kamienna Góra to 1,5 mln złotych z czego 1 mlm pochodzi ze środków europejskich. Odbudowa tylko 1 kilometra linii kolejowej to koszt 1 mln. zł. Dlatego nawet PKP nie chce jej odbudować.
Teraz kwestia drogi biegnącej przez "dolny Czadrów", na którą chcą skierować miłośnicy kolei naszych rowerzystów. Trwają prace aby tą drogę powiatową wyremontować. Jest to wąska nitka, na której problem mają mijające się dwa pojazdy osobowe. Droga ta ma służyć żyjącym tam mieszkańcom. Po tej drodze porusza się również ciężki sprzęt rolniczy do okolicznych pól. Obecnie niektórzy rowerzyści się nią poruszają ponieważ jadąc główną drogą przez Czadrów istnieje bardzo duże ryzyko wypadku. Rowerzyści jeżdżą tamtędy ze strachu a nie dlatego, że to ścieżka dla rowerów.
Do miłośników kolei nie docierają żadne argumenty dlatego zapraszamy do polubienia naszej strony na facebooku "Ścieżka rowerowa Kamienna Góra-Krzeszów". Tam będziemy zamieszczać wszelkie informacje z budową ścieżki. Niebawem wesprzemy kolejne miejscowości regionu, jak Okrzeszyn czy Ogorzelec, jeżeli będą chcieli również wybudować na BYŁEJ linii kolejowej ścieżkę rowerową. Wesprzyjmy Miasto i Gminę Kamienna Góra w zrealizowaniu tej inwestycji. ONA JEST REALNA.
Co komu po pociągach do Krzeszowa, jak do samej Kamiennej Góry nie da się dojechać pociągiem (tych trzech pociągów na dobę do Trutnowa w wakacje i tylko w weekendy nie liczę)? Tam nie trzeba odbudowywać torów, wystarczyłoby tylko namówić Urząd Marszałkowski do uruchomienia codziennych składów. Gdzie są ci miłośnicy kolei gdy trzeba zawalczyć o regularną komunikację kolejową do dużego, powiatowego miasta? Gdyby tak samo zaciekle walczyli o pociągi do Kamiennej góry jak o tę kupkę złomu na nieczynnej od lat linii do Krzeszowa to Kamienna Góra miałaby dzisiaj więcej pociągów niż Wałbrzych. Tacy z nich właśnie "miłośnicy kolei" - zwykli pieniacze.
Ps. Powrót pociągów do Krzeszowa to czyste science fiction, wie to każdy kto ma choćby minimum wiedzy o kolei.
Mikole prowadzili działania w sprawie przywrócenia regularnych połączeń do Lubawki/Kamiennej Góry, ale natrafiali na opór w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego. Infrastruktura jest, ale wg UMWD pojawia się problem taboru, łącznicy podg. Krużyn - podg. Marciszów Górny i zbyt małej prędkości na odcinku Sędzisław-Lubawka. Niestety, ale bez intensywnych działań samorządów lokalnych nie ma szans na całoroczne pociągi do Lubawki.
Na facebook'owym profilu " Krzeszów Europejska Perła Baroku " znajduje się strona, zwolenników ścieżki rowerowej i strona zwolenników kolei.
Można je lajkować wedle własnych poglądów.
Właśnie jeden z miłośników kolei napisał kolejny argument za linią kolejową, podając link to zeszłorocznej informacji wideo "Dzieci w Krzeszowie odwiedził Mikołaj. Nie przyjechał saniami, tylko drezyną" i opatrzył go komentarzem "Czym przywieziemy św Mikołaja do Krzeszowa po likwidacji torów? Rowerem?"
Ale się uśmiałem. Haa Haa Haa a może Hoo Hoo Hoo
Miłośnicy kolei są tak zaślepieni, że musimy obalić ich kolejny argument. Tym razem ze św. Mikołajem.
Informujemy miłośników kolei i przy okazji wszystkie dzieci wprowadzone w błąd, iż św. Mikołaj nie był kolejarzem i nie rozwozi w święta paczek drezyną.
Kochane dzieci św. Mikołaj jeździ saniami, które ciągną renifery a czasami koniki.
Wybudowana ścieżka rowerowa będzie służyć mieszkańcom regionu w sezonie letnim natomiast w zimowym będzie to wspaniała trasa narciarstwa biegowego. Po tej trasie przyjedzie do was św. Mikołaj na saniach ciągniętych przez piękne koniki.
Kochane dzieci z Krzeszowa wesprzyjcie budowę ścieżki rowerowej aby mógł do was przyjechać św. Mikołaj z Kamiennej Góry. Przyjechać na saniach a nie parkować w drezynie.
Informujemy wszystkich miłośników kolei, że nikt nie likwiduje linii kolejowej. Jej już nie ma, zlikwidowało ją PKP.
Warunkiem przekazania tej zlikwidowanej linii kolejowej samorządowi jest konieczność zachowania ciągłości tego korytarza komunikacyjnego w celu umożliwienia reaktywacji przewozów kolejowych w przyszłości.
Miłośnicy kolei zrozumcie, że jeżeli za 20-50 lat PKP będzie chciała uruchomić przewozy kolejowe to będzie mogła to zrobić. Taki jest warunek umowy. Do tego czasu nasyp kolejowy będzie spełniał funkcję ścieżki rowerowej. Wykonane zostaną barierki ochronne na przewyższeniach terenu, wymiana przepustów, podbudowa, pousuwane krzaki i drzewa jakie na nim porosły itp.
Miłośnicy kolei powinni wesprzeć budowę ścieżki rowerowej. Tylko w tym przypadku ktoś za was uporządkuje ten zrujnowany nasyp kolejowy.
Szacowany koszt budowy ścieżki na terenie gminy Kamienna Góra to ok. 1,5 mln złotych, z czego ok. 1,0 mln ma pochodzić ze środków europejskich. Wniosek składany będzie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Aglomeracji Wałbrzyskiej. Na chwilę obecną na końcowym etapie jest przygotowanie dokumentacji budowlanej ścieżki oraz trwają procedury związane z przejęciem gruntów od PKP S.A.
Przypominamy, iż koszt remontu tylko JEDNEGO KILOMETRA linii, celem przywrócenia przewozów kolejowych to 1 MILION złotych. To nie jest nieczynna linia. Ją trzeba odbudować na nowo więc jej ponowna reaktywacja w praktyce jest niewykonalna i nieopłacalna. Na taką inwestycję nie jest chętny zgodzić się żaden podmiot, nawet PKP.
Mieszkańcy regionu mogą mieć teraz ścieżkę rowerową, a w przyszłości ponownie uruchomiony ruch kolejowy, jeżeli przyjdą dla was (miłośników kolei) lepsze czasy.
Do Miłośnik kolei: Skoro, jak sam napisałeś, "nie ma szans na całoroczne pociągi do Lubawki", to tym bardziej nie ma szansy na pociągi do Krzeszowa, gdzie nie dość że miejscowości są jeszcze mniejsze, to trzeba by w całości odbudować torowisko. Jak niby wyobrażasz sobie kursowanie pociągów do Krzeszowa w oderwaniu od reszty sieci kolejowej? Typowy syndrom psa ogrodnika - sami nie wykorzystamy i innym nie damy. Dla mnie też argumenty zwolenników ścieżki rowerowej brzmią dużo bardziej sensownie. Co do działań mikoli w sprawie pociągów do Kamiennej Góry to najwyraźniej słabo się starali, bo ja nic o tym nie słyszałem a trochę interesuję się koleją. Robicie tylko wstyd całemu środowisku.
Gdybyś faktycznie się interesował to wiedziałbyś, że działania były podejmowane przez poprzedni zarząd powiatu kamiennogórskiego jak np: https://www.youtube.com/watch?v=Q2EjUU0NSKE
Natomiast gdybyś miał faktyczną wiedzę na temat kulisów związanych z decyzjami odnośnie gdzie i w jakich ilościach puszczamy pociągi to wiedziałbyś, że dużą rolę odgrywa polityka, która nie zawsze idzie w parze z potrzebami. Sami mikole nie są w stanie przegwałcić UMWD do takiej czy innej decyzji, tu muszą lobbować samorządy co widać na przykładzie Dolnego Śląska. Te które najwięcej robią (ale nie tylko medialnego szumu, tylko działają pozakulisowo) te najwięcej otrzymują.
Filmik sprzed 4 lat... A pociągów jak nie było tak nie ma. Filmik pokazuje, że takie starania podejmował starosta powiatu. A co zrobili mikole? Założyliście profil facebookowy za uruchomieniem pociągów z Sędzisławia do Lubawki? Pisaliście artykuły do mediów? Robiliście ankiety? Naciskaliście samorządowców i polityków? Proszę o konkretne dane. Na razie widać, że mikole nic nie robili w sprawie tego połączenia, jedynie coś tam próbowały działać władze powiatu. Czyli na odwrót niż napisałeś. Jedyne z czym się zgodzę, to że żeby uruchomić pociągi, potrzeba wspólnych działań wielu różnych podmiotów. Widać naciski na władze województwa były za słabe.
Widzę, że Twoim celem nie jest merytoryczna dyskusja tylko dokopanie mikolom, choć pojęcia o sprawach linii do Lubawki nie masz żadnego. W ciągu ostatnich dwóch lat pojawiło się dość sporo artykułów dotyczących kolei w RTI. Część z nich powstawała przy udziale miłośników kolei, w internecie znajdują się strony, artykuły i blogi poświęcone kolei w powiecie kamiennogórskim, w czasie konsultacji rozkładowych były wysyłane wnioski do UMWD, zachęcani byli zwykli ludzi do wysyłania tego typu wniosków itd. Nie każde działanie jest widoczne i musi być widoczne. Nie ma się co oszukiwać, że linia do Lubawki jest traktowana po macoszemu zarówno przez lokalne władze samorządowe, UMWD, i większość środowiska mikoli. Położona na uboczu jest tylko kłopotem, a biorąc pod uwagę względy polityczne nie ma ona większego znaczenia dla UMWD. I to jest główny problem tej trasy. O ile Kamienna Góra ma blisko do Sędzisławia (6 km) i ludzie są przywożeni autami na tę stacje i jadą dalej pociągiem to w przypadku Lubawki jest już znaczenie gorzej. W dni wolne od pracy dojazd do tej miejscowości jest delikatnie mówiąc utrudniony. Obecnie jeździ jeszcze sezonowiec, ale tylko do 4 września.
Wprawdzie odpowiedź nie była zaadresowana do mnie, ale skoro dotyczyła tez z mojego wpisu, to odpowiem. Widzę, że skończyły się argumenty (szybko), więc zaczyna się wylewanie żali, że ktoś koniecznie chce komuś dokopać. Też jestem mikolem, ale nie trawię pieniactwa, oszołomstwa i zwykłego wciskania kitów w żywe oczy. Tych artykułów nie pamiętam, a trochę interesuję się sprawami lokalnej kolei. Blogi niech sobie będą - co kogo obchodzą jakieś blogi, gdzie jakieś słoneczko sobie pisze, co by chciało dostać na Mikołaja? Zachęcanie ludzi do wysyłania wniosków - pewnie znajomych mikoli. "Nie każde działanie jest widoczne i musi być widoczne." - ano właśnie, tu jest clue całej sprawy. Dobrze że sam to przyznałeś, że wasze starania o uruchomienie kolei do Kamiennej Góry są niewidoczne. Skoro linia do Kamiennej Góry nie ma znaczenia dla UMWD, to tym bardziej nie będzie miała znaczenia linia odchodząca od tej linii do kilku wiosek. Chyba logiczne. Reasumując: nadal nie podałeś żadnych konkretów, a jedynie obrażanie się i żale o charakterze personalnym. Nie trudno zgadnąć dlaczego - bo konkretów nie ma. Ile ty masz lat? Bo styl dyskusji na poziomie gimnazjum. Jeśli w takim stylu wysyłałeś wnioski i "walczyłeś" o powrót pociągów do Kamiennej Góry, to daję głowę, że nawet nikt sobie czymś takim nie zawracał głowy. Ale problem leży po twojej stronie, a nie UMWD.
Szanowni dyskutanci, przeczytałem wszystkie komentarze i mam jedno wrażenie - że wszystkie głosy potępiające "miłośników kolei" broniących resztek tej linii kolejowej pisała jedna i ta sama osoba.
W tym roku urlop spędziłem w okolicach Lubawki, byłem również w Chełmsku Śląskim, gdzie śladów po torach już nie ma, jak i przejeżdżałem przez przejazd kolejowy w Kamiennej Górze na linii do Krzeszowa, a raczej to, co z niego pozostało. Nie wygląda na to, żeby prócz szyn w przejeździe, pozostały one gdzieś indziej...
A rozwiązanie konfliktu jest proste i wykonalne. Można przecież wykonać ścieżkę rowerową, w którą na pewnym odcinku wkomponowane będą szyny. Wtedy i drezyną będzie można sobie pojeździć, i rowerami. I za takim rozwiązaniem powinny lobbować obie strony konfliktu, zamiast obrzucać się epitetami.
Raczej komentarze przeciwko ścieżce rowerowej pisze jedna osoba. Zwykle podpisuje się "do" coś tam, teraz zmieniła nicka na "Piotr". Widać to wyraźnie. Co do wkomponowania szyn w asfalt to byłoby to całkiem wygodne rozwiązanie. Ale też niestety dużo droższe. Czy miłośnicy kolei opłacą ze swojej kieszeni tę ekstrawagancję? Przecież to oni będą jeździć tam swoimi drezynkami.
Publikujemy oficjalne pismo wystosowane jako odpowiedź na wystąpienie osób skupionych w grupie “Kolej Karkonoska” do Urzędu Miasta Kamienna Góra i Urzędu Gminy Kamienna Góra, ze sprzeciwem co do zamiaru budowy ścieżki rowerowej biegnącej po linii kolejowej nr 330.
W związku z faktem, że sprawa ta budzi emocje po stronie przeciwników i zwolenników inwestycji, upubliczniamy przedmiotowe pismo w celu zapoznania lokalnej społeczności z argumentami i punktem widzenia obu samorządów zaangażowanych w tą inicjatywę.
Ponieważ nie ma tutaj możliwości dodania pliku graficznego, pismo dostępne pod poniższym linkiem:
http://czadrow24.pl/wp-content/uploads/2016/08/80264.jpg
Piękny pokaz kultury i merytoryki ze strony przeciwników linii kolejowej nr 330 można zobaczyć w komentarzach na stronie, dotyczącej spotkania zorganizowanego w tej sprawie w Krzeszowie.
http://powiatowa.info/wiadomosci/aktualnosci/12786-bronia-kolei
Pom ijając sam fakt, że główni orędownicy ścieżki kolejowej nie przyszli na spotkanie zorganizowane przez Kolej Karkonoską, to jak zabrakło kontrargumentów to zaczęły się wywody na temat wyglądu zewnętrznego jej organizatorów. Wszyscy, którzy uważają, że linia kolejowa do Krzeszowa jest zbędna i niepotrzebna, może niech sami się tam wybiorą i zobaczą ile samochodów i turystów odwiedza Krzeszów. Coraz trudniej jest w niedziele tam zaparkować. Czy to nie powinno dać do myślenia, że kolej w wydaniu turystycznym do Krzeszowa jednak powinna być rozważona? Czy ktoś się nad tym zastanawiał? 10 lat temu nie wierzyłem, że dożyję chwili w której pociąg z Wrocławia do Jelenia Góry pojedzie w czasie 2 godzin. Dziś mamy na linii 274 pendolino z czasem 1h45`, darty, impulsy, i dużo więcej połączeń niż jeszcze kilka lat temu. Jak widać otoczenie może zmieniać się pozytywnie, a skoro główna linia odżyła to warto pomyśleć o bokach, ponieważ i one teraz mają coraz większy sens. Na koniec jeszcze uwaga do "miłośnika kolei", który zwalcza innych miłośników. Skoro tak interesujesz się tematem i nie potrafisz znaleźć artykułów na temat linii do Lubawki, to chyba jednak słabo siedzisz w temacie nie mówiąc o tym, że chyba masz problem z obsługą Wujka Google.
A jakie są te "wywody na temat wyglądu zewnętrznego organizatorów" i kogo dotyczą? Przeczytałam podlinkowaną dyskusję i niczego takiego nie zauważyłam. Taki z pana "Dolnoślązak z Błażkowej" jak ze mnie mieszkanka Księżyca. Znam wiele osób z Błażkowej bo to miejscowość po sąsiedzku (m. in. mój zięć mieszka w Błażkowej) i mieszkańcy też są przychylnie nastawieni do budowy ścieżki rowerowej. Jeśli naprawdę mieszka pan w Błażkowej to proszę napisać, jak ma na imię żona sołtysa Błażkowej. Czekam... Sam pan pokazuje że nie ma za grosz kultury podszywając się pod mieszkańca Kotliny Kamiennogórskiej. A merytoryki tez nie. Nie ma co porównywać linii kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry z boczną linią do małego Okrzeszyna gdzie pociągi na pewno nigdy już nie wrócą. Czysta demagogia! Odsyłanie do Wujka Google też świadczy dobitnie tylko o tym, że takiego artykułu nie ma. Równie dobrze mógłby pan odesłać do biblioteki - niech sobie czytelnik pójdzie i szuka. Jak nie znajdzie to do kolejnej biblioteki itd. Nie znam mieszkańca który byłby za pozostawieniem linii kolejowej, miłośnicy kolei mieli już wystarczająco dużo czasu żeby coś zdziałać na tej trasie. Nie zrobili nic więc teraz czas na tych co mają pomysły. Taka jest naturalna kolej rzeczy.
Cytat z rzekomo bez agresywnej dyskusji :
"Pan [...] jakby sam wsiadł od czasu do czasu na rower, to może zgubiłby trochę sadła. Widać ze zdjęcia, że brzuszysko już mu niezłe urosło. Pewnie rzadko się rusza zza biurka na uczelni. I to ma być ten expert od ścieżek rowerowych i linii kolejowych? To jakiś żart! Expert-teoretyk , jak większość naszych nałkoffcuff. "
Nazwisko usunąłem, żeby dalej powielać tego paszkwila. Linia kolejowa nr 274 Wrocław-Jelenia Góra jest główną osią spinającą południowo-środkową część Dolnego Śląska ze stolicą regionu. Jej stan bezpośrednio rzutuje na wszystkie odgałęziające się od niej linie kolejowe. M.in. przez wieloletnie zaniedbania na trasie 274 poleciały potoki na jej odgałęzieniach m.in. do Lubawki, Lwówka Śląskiego, Karpacza. Oprócz tego wpływ miała także polityka wygaszania popytu (proszę wpisać ten termin w google - artykuły się pojawią). Tak więc skoro główna została wyremontowana to zupełnie inne perspektywy pojawiają się dla jej odpływów. Poza tym skoro wszyscy mieszkańcy są tak bardzo za budową ścieżki to dlaczego nie pojawili się w Krzeszowie na spotkaniu, żeby kulturalnie na ten temat podyskutować, tylko w internecie atakują jej organizatorów??
O proszę, teraz pan "Dolnoślązak z Błażkowej" podpisuje się jako "Morfeusz" (wnioskuję z tego, że jednak miałam rację i nie jest mieszkańcem Błażkowej). Jak można mieć w takiej sytuacji zaufanie co do wiarygodności pozostałych słów dyskutanta? Nie wiem o jaką osobę chodzi w tym cytacie, bo nawet tutaj rozmówca podaje tylko wybiórcze fakty uciekając od meritum na kogo niby miałby to być paszkwil, a podlinkowana strona akurat mi nie chce się teraz wczytywać z jakichś niewiadomych dla mnie powodów więc nie mogę sprawdzić. Być może wcale nie jest to paszkwil, a uwaga może być całkiem trafna jeśli ktoś rzeczywiście wypowiada się na temat ścieżek rowerowych a nie korzysta z nich. Druga strona też ma nieźle za uszami, przykładów niekulturalnych wpisów miłośników kolei podano aż nadto poniżej. Pamietam, że na tamtej stronie było też bardzo dużo pomówień nie popartych żadnymi faktami ze strony miłośników kolei pod adresem burmistrza zarzucających np. korupcję, które wręcz z miejsca zasługują na sprawę sądową. Pisanie pod wieloma nickami i podszywanie się pod mieszkańców regionu z pewnością również nie świadczy o czyjejś kulturze dyskusji. Tak więc kończąc już ten temat: żąda pan kultury od innych, najpierw niech pan okaże ją sam. Stan linii kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry na pewno nie wpłynie na powrót pociągów do Okrzeszyna, bo zwyczajnie się to nie opłaca. A że mieszkańcy się nie pojawili na spotkaniu miejcie pretensje do siebie - skoro nie potraficie dyskutować na poziomie i z pewnym minimum kultury, to nie oczekujcie że ktoś będzie chciał z wami rozmawiać w takim stylu jaki wy preferujecie.
"Poza tym skoro wszyscy mieszkańcy są tak bardzo za budową ścieżki to dlaczego nie pojawili się w Krzeszowie na spotkaniu, żeby kulturalnie na ten temat podyskutować, tylko w internecie atakują jej organizatorów??"
Wystarczy poczytać w internecie wypowiedzi tych "miłośników kolei" żeby zrozumieć, że nikt nie ma ochoty ani czasu na przekrzykiwanie się z rozemocjonowaną dzieciarnią, do której żadne argumenty nie docierają. Ludzie traktują was z przymrużeniem oka tylko ze względu na wasz młody wiek, gdybyście byli starsi to już dawno w twardych, "męskich" słowach usłyszelibyście co o was sądzimy. Na szczęście rozpoczął się rok szkolny, za miesiąc zaczynają się studia, to i skończy się próżniactwo i bezproduktywne bicie piany, a zacznie w końcu konstruktywne działanie, czyli samorząd na spokojnie będzie mógł zabrać się do pracy nad ścieżką rowerową przy pełnym poparciu mieszkańców.
Większość przeczytanych przeze mnie tu komentarzy jest żenująca - co dotyczy każdej ze stron sporu. Niestety, kultura życia społecznego w Kotlinie Kamiennogórskiej leży i kwiczy.
A ad meritum: oczywiście, w chwili obecnej szans na pociąg do Krzeszowa nie ma, ale w mojej opinii nie należy się tej możliwości z góry pozbawiać. Diabli wiedzą, co przyniesie przyszłość, więc realizacja ścieżki rowerowej w alternatywnym przebiegu, względnie wykorzystanie nasypów bez demontażu zachowanych resztek szyn wydaje się rozwiązaniem najlepszym.
Argumentacja na dennym poziomie. Czyli co, idąc tym tropem myślenia nie można nic zrobić, bo za 50, 100 albo 200 lat może pojadą tamtędy pociągi? Przecież to nonsens. Polecam pojechać np. do Niemiec (np. na sąsiednie Łużyce), gdzie ci głupi Niemcy już dawno zlikwidowali linie kolejowe po wioskach, a zamiast nich na dawnych torowiskach prowadzą wygodne asfaltowe ścieżki rowerowe (np. do popularnej miejscowości turystycznej Konigshain, gdzie przecież też teoretycznie mogłyby jeździć pociągi). Takie ścieżki rowerowe przyciągają turystów, ponadto są wykorzystywane przez rolkarzy, miłośników nordic-walking, a nawet służą za chodnik, bo chodzenie po nich jest dużo wygodniejsze i bezpieczniejsze niż poboczem ruchliwej szosy. Słowem - rozwija się dzięki nim ruch turystyczny. A jaki jest pożytek z zarośniętego torowiska, gdzie nawet już nie ma torów? Myślmy praktycznie, a nie gdybając co by było, gdyby, bo w ten sposób nigdy nic nie zrobimy, za to będziemy narzekać, że turystyka leży u nas i kwiczy, a zamiast tego wszędzie straszą ruiny. To kompletny nonsens, żeby banda zacietrzewionych dzieciaków, którzy nawet nie mieszkają w danym regionie, dyktowała mieszkańcom, co można u nich wybudować, a co nie.
PS. Polecam uwadze profil miłośników zachowania kolei do Krzeszowa, gdzie praktycznie wszystkie wpisy to wyzwiska pod adresem rowerzystów i miłośników budowy ścieżki rowerowej. Na profilu miłośników ścieżki dyskusje są dużo bardziej merytoryczne i kulturalne.
@Marek Więckiewicz
Tak przy okazji: ciekawe, skąd braliby się ci mityczni turyści rowerowi, którzy mieliby rozruszać turystykę w okolicy? Z Kamiennej Góry? A co im przeszkadza pojechać do Krzeszowa już dzisiaj? Z Karpacza? Z Wrocławia? Ciekawe, w jaki sposób znaleźliby się z rowerem w punkcie 0 w Kamiennej Górze.
Odpowiadamy na wpis Adam Włoch.
Stwierdził on, że w chwili obecnej szans na pociąg do Krzeszowa nie ma, ale w jego opinii nie należy się tej możliwości z góry pozbawiać. Diabli wiedzą, co przyniesie przyszłość...
Informujemy, iż warunkiem przekazania nasypu przez PKP jest zachowanie tego korytarza komunikacji więc jeżeli PKP za 50 lat będzie chciała uruchomić na tym odcinku przewozy kolejowe to będzie mogła to zrobić. Co do demontażu szyn to informujemy, iż przed budową ścieżki rowerowej ma to zrobić PKP. Z tego co się orientujemy to obecne torowisko i tak musiałoby zostać zdemontowane przed uruchomieniem ponownie przejazdów kolejowych więc to nie jest argument na obronę kolei.
Strasznie dużo bicia piany jednej strony i zero konkretów. Niech miłośnicy kolei przedstawią KONKRETNY projekt wykorzystania dawnego torowiska, łącznie z kosztorysem, źródłami finansowania, korzyściami dla gminy, spodziewanym zainteresowaniem itd. Taki sam projekt przygotują miłośnicy ścieżki rowerowej i następnie władze gminy (przy współudziale mieszkańców) wybiorą lepszą dla siebie propozycję, punktując poszczególne "za" i "przeciw". Tak to chyba powinno wyglądać i tak się odbywa przy rozmaitych przetargach. Miłośnicy kolei, z tego co widzę, przez wiele lat nie zrobili ZUPEŁNIE NIC w celu zagospodarowania torowiska na cele turystyczne lub społeczne. Krzyk się podniósł dopiero wtedy, gdy KTOŚ INNY taki projekt przedstawił. Czyli co: niech dalej stary nasyp zarasta krzakami i będzie dobrze? Nie ma w takim działaniu niczego konstruktywnego, można takie zachowanie traktować jedynie jako sabotowanie wysiłków innych osób.
"Niech miłośnicy kolei przedstawią KONKRETNY projekt wykorzystania dawnego torowiska, łącznie z kosztorysem, źródłami finansowania, korzyściami dla gminy, spodziewanym zainteresowaniem itd."
Rzeczywiście miło by było, gdyby analogiczną kalkulację przedstawili rowerzyści: ścieżka za darmo się nie zrobi, pożytek z niej zwykle mają miejscowi, wykorzystanie przez turystów takich inwestycji jest zwykle nikłe, a uzyskiwane wpływy z tego tytułu są wielce dyskusyjne. Zwłaszcza, że jak dotąd na postawione przeze mnie pytanie - skąd ci turyści się wezmą - nikt do tej pory nie odpowiedział.
"Rzeczywiście miło by było, gdyby analogiczną kalkulację przedstawili rowerzyści"
Przecież rowerzyści właśnie przedstawili projekt. Czytać ze zrozumieniem! Finansowanie jest zapewnione z Unii Europejskiej. Pożytek dla miejscowych to też dużo. Dla turystów na pewno też będzie. "Wpływy" to m.in. rozwój turystyki w regionie, walory prozdrowotne, ekologia... Mało? Skąd wezmą się turyści? A skąd obecnie się biorą w Krzeszowie? Albo przyjadą w wakacje pociągiem do Trutnowa i taka ścieżka rowerowa w sam raz na rodzinną wycieczkę na rowerach do Krzeszowa, a może i dalej do Skalnych Miast. Bezpiecznie i zdrowo. Brawa dla lokalnych władz za świetny pomysł! Warto czasem samemu wsiąść na rower zamiast siedzieć ciągle przed komputerem i zadawać naiwne pytania.