Wspinając się na palce

  • Fot. Wrocławski Teatr Lalek

    Fot. Wrocławski Teatr Lalek

     Gdy znika z oczu to co oczywiste, odkrywamy to co najciekawsze. Tę wspaniałą prawdę po raz kolejny odkrywam we Wrocławskim Teatrze Lalek. Tym razem przekonałam się o tym towarzysząc pewnej małej dziewczynce, bohaterce "Nocy bez księżyca", w jej wędrówce w poszukiwaniu czegoś, co zawsze było, a nagle zniknęło. W kapitalnej adaptacji opowieści Etgara Kereta i Shiry Geffen nieoczywiste staje się wszystko. Kiedy psotna Zohar (w tej roli niezrównana Agata Kucińska) nie chce położyć się spać, tańczy wraz ze swoimi zabawkami, większymi od niej, do "Thrillera" Michaela Jacksona ("Thriller"? a gdzie typowa muzyka dziecięca?). Kiedy wreszcie zasypia, obrazy jej snów tworzone są za pomocą delikatnych cieni, a mimo to są wyraziste i plastyczne (gdzież kolorowe obrazki mające przykuć uwagę dzieci?). A kiedy większość aktorów stoi niemal nieruchomo, emocje Zohar sięgają zenitu.

     Można by spytać skąd taki dobór muzyki, onirycznej scenerii, spowolnionej fabuły. Można by spytać, po co wprowadzanie postaci, które małemu widzowi z niczym się nie kojarzą. Można by spytać, dlaczego aktorzy nie wypowiadają podczas przedstawienia ani jednego słowa. Można by... A może po prostu przestać zadawać pytania i w zamian za to popatrzeć, jak na tę sztukę reagują dzieci? Podczas 80-minutowego przedstawienia ani razu żadne z nich nie jęknęło "nudzę się", "nie rozumiem", "a co to jest?". Jest to cudowny dowód na to, że pobudzenie dziecięcej wyobraźni jest ważniejsze niż podsuwanie mu gotowych rozwiązań. Dzieci całym sercem wspierały małą Zohar, donośnie do niej wołały, z zapartym tchem śledziły jej poszukiwania. A sama na własnym przykładzie stwierdziłam, jak relaksujące jest poddanie się spektaklowi - odpoczywają oczy, których wreszcie nie bombardują jaskrawe obrazy, odpoczywa głowa, uspokajana powolnymi zmianami scenerii, odpoczywają uszy, karmione dobrą muzyką (brawo dla Patrycji Łaciny-Miarki za popis wokalny!). Podczas ponad godzinnego spektaklu nie ma przerwy, a mimo to czas płynie niepostrzeżenie. Jak we śnie. I jak we śnie przenikają się wydarzenia, nakładają się na siebie obrazy, pojawiają się znienacka postaci, których byśmy się nie spodziewali. Wszystko to zaś splata się w piękną i zagadkową całość.

     Na stronie teatru znajdziemy informację, że jest to spektakl dla dzieci powyżej piątego roku życia i rzeczywiście, moja pięcioletnia córka, obyta już nieco z teatrem, była zachwycona. Mimo wszystko nie rekomenduję tej sztuki na pierwsze spotkanie małego dziecka z teatrem. Dla najmłodszych nieprzyzwyczajonych do tego typu przekazu przedstawienie może być za długie. Za to dla dorosłych może się stać niezwykle odkrywcze, bo po raz kolejny wysmakowany minimalizm wykorzystanych środków udowadnia, że "więcej" wcale nie znaczy "lepiej".

     Jedno jest pewne. Twórcy "Nocy bez księżyca" fenomenalnie wpisują się w zasadę sformułowaną przez Janusza Korczaka: nie próbują "zniżyć się do poziomu dzieci"; oni wspinają się do nich na palce.

Magdalena Potocka – NaszeSudety.pl

 


Zobacz także:
strona www Wrocławskiego Teatru Lalek 
opis spektaklu na stronie Wrocławskiego Teatru lalek 

 

CMS by Quick.Cms| Projekt: StudioStrona.pl