Dolnośląski Zespół Parków Krajobrazowych wydał reprint mapy szlaków turystycznych w Górach Sowich, wydanej w 1919 roku przez Wydawnictwo Otto Hellmanna w Dzierżoniowie (Reichenbach in Schlesien). Mapa jest w skali 1:50 000, a jej autorem był Hermann Henkel. Mapę można bezpłatnie otrzymać w wałbrzyskim oddziale DZPK, również pocztą, ale w tym wypadku trzeba przesłać na adres oddziału zaadresowaną do siebie kopertę ze znaczkiem
Książka zawiera opisy 112 gatunków roślin chronionych przedstawionych na 230 fotografiach. Opisy dotyczą biologii, ekologii, zagrożeń i ochrony poszczególnych gatunków oraz niepublikowanych w książkach tego typu informacji m. in. z wyjaśnieniem źródła pochodzenia nazw polskich i łacińskich, najnowszych badań z zakresu zapylania kwiatów, medycyny, ochrony środowiska, ziołolecznictwa, magii, zabobonów, architektury, symboliki itp.
Dzieje Środy Śląskiej zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem zarówno historyków oraz regionalistów, jak i jej mieszkańców. Leżące w połowie drogi pomiędzy Wrocławiem a Legnicą miasto dzieliło często losy tych dwóch stolic księstw śląskich, a także przeżywało wzloty i upadki w ramach Korony Czeskiej, Austrii Habsburgów, Prus i Niemiec. W wyniku II wojny światowej Środa Śląska znalazła się w granicach Polski. Poza tą wielką historią miasto posiada wartości, którymi szczyci się do dzisiaj
28 maja 1997 roku. Południe. Z każdą minutą tłum otaczający klasztor w Lubiążu gęstnieje. Napięcie sięga zenitu, gdy z czarnej toyoty wysiada… sam Michael Jackson! Jaki sekret łączy go z opactwem Cystersów? Czy ma to coś wspólnego z mission impossible, którą Tom Cruise planuje na moście nad Jeziorem Pilchowickim? Może Mirosław Hermaszewski, rezolutny chłopak z Wołowa, który w przyszłości spełni swoje nieziemskie marzenie, zdradzi nam...
Zaginięcia zawsze się zdarzały. Niektórzy przepadali bez wieści, innych znajdowano martwych, byli i tacy, którzy celowo zacierali za sobą ślady. Waldemar Wilski rozpłynął się w powietrzu podczas swojego wesela. Tropy biegną równolegle przez nieświęte życie Wilskiego, aż komisarz Sonia Kranz znajduje makabryczny dowód, że zaginiony naprawdę mocno wzburzył komuś krew. Dramatyczny przebieg morderstwa wydaje się nieprawdopodobny, ale ponad sto lat temu na tych terenach wydarzyła się podobna historia
Impuls II - pierwszy polski pojazd szynowy posiadający jednocześnie napęd elektryczny i spalinowy wyjeżdża na dolnośląskie tory. Na wrocławskim Dworcu Głównym zaprezentowano nowy pociąg. W spotkaniu uczestniczyli marszałek Cezary Przybylski, wicemarszałkowie Marcin Krzyżanowski i Grzegorz Macko oraz Tymoteusz Myrda – członek zarządu województwa. Nowoczesne pociągi Kolei Dolnośląskich pojadą na trasie do Trzebnicy oraz wkrótce uruchamianym połączeniu do Świdnicy.
- Rozwój kolei jest jednym z najważniejszych zadań, jakie postawiliśmy przed sobą na najbliższe lata. Stąd zarówno sprawnie realizowane przejmowanie od PKP nieużywanych linii kolejowych, jak i zakupy nowoczesnego taboru dla Kolei Dolnośląskich. Dolnoślązacy coraz częściej wybierają kolej jako swój codzienny środek transportu, dlatego odpowiadając na potrzeby będziemy konsekwentnie rozwijać siatkę połączeń regionalnych – mówi marszałek Cezary Przybylski.
Nowoczesne pociągi hybrydowe Impuls II produkcji nowosądeckiego Newagu kosztowały w sumie niemal 170 milionów złotych. Ekologiczna inwestycja Kolei Dolnośląskich przyspieszy podróżowanie i zwiększy jego komfort. Dolny Śląsk jest jednym z pierwszych regionów, który zdecydował się na zakup pociągów hybrydowych. Newag, producent nowego taboru, w sumie dostarczy Kolejom Dolnośląskim sześć trójczłonowych Impulsów II, z których każdy będzie mógł zabrać na pokład co najmniej 315 pasażerów.
- Walka z wykluczeniem transportowym i rozwój kolei w naszym regionie to dla nas priorytet. Cieszę się, że Dolnoślązacy będą korzystać z nowoczesnych i komfortowych pociągów, które są nowością na rynku. Warto podkreślić, że Dolny Śląsk jest jednym z dwóch województw, po których będą jeździć pociągi hybrydowe – mówi wicemarszałek Marcin Krzyżanowski
Nowe pojazdy wyróżnia dwusystemowy napęd elektryczno-spalinowy, umożliwiający obsługę każdego rodzaju tras, w tym zupełnie niezelektryfikowanych. Pociąg hybrydowy osiąga prędkość 160 km/h, poruszając się w trybie elektrycznym oraz 120 km/h w trybie spalinowym. Zastosowanie innowacyjnej technologii pozwala również na redukcję emisji spalin.
- Hybrydowy IMPULS II na trasie z Trzebnicy do Wrocławia, a docelowo do Świdnicy, będzie mógł w pełni wykorzystać swój potencjał – dzięki zastosowaniu dwunapędowego silnika może on płynnie poruszać się także po odcinkach pozbawionych trakcji elektrycznej. Kupując hybrydowe pociągi stawiamy zarówno na nowoczesność jak i ekologię – dodaje wicemarszałek Grzegorz Macko
Impulsy 2 składają się z trzech członów. Niskopodłogowe składy dostosowane są do potrzeb osób z ograniczoną możliwością poruszania się. Funkcjonalności taboru służyć będzie ogólnodostępny, bezprzewodowy internet, nowoczesny system informacji pasażerskiej, a także kosze do segregacji odpadów. W celu zwiększenia komfortu podróży pociągi wyposażone zostały w klimatyzację, specjalne miejsca do przewozu rowerów, gniazdka elektryczne oraz porty USB, a także podokienne stoliki.
- Cieszę się, że dolnośląska mapa kolejowa cały czas rozszerza się, a wraz z nią przybywa nowych pociągów. Przejmując od PKP S.A. następne linie kolejowe nie tylko realizujemy nasz plan walki z wykluczeniem komunikacyjnym, ale także spełniamy oczekiwania mieszkańców regionu – mówi Tymoteusz Myrda, Członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego. – Przejmowanie, a następnie rewitalizacja kolejnych linii przyczyni się do popularyzacji wielu atrakcji w naszym województwie wśród turystów, a także do zwiększenia aktywności gospodarczej i społecznej mieszkańców regionu – dodaje.
Zastosowanie innowacyjnej technologii pozwalającej na redukcję emisji spalin nie jest jedynym ekorozwiązaniem w nowych pociągach. Po raz pierwszy na świecie wykorzystano w nich technologię elektronicznego papieru jako informacji dla pasażerów, zastępując tym samym drukowane plakaty, które były dostępne w pojazdach. To rozwiązanie oszczędza energię elektryczną, dając możliwość zdalnego zarządzania wyświetlaną treścią.
– Koleje Dolnośląskie od zawsze stawiały na najnowocześniejszą technologicznie flotę. Kontrakt z Newagiem czy jeszcze wcześniej z bydgoską Pesą potwierdza obrany kurs rozwojowy, który chcemy kontynuować. Niebawem przewidziane są kolejne dostawy, które wzmocnią nasz park taborowy. Wszystkie zamówione pojazdy zostaną dostarczone w pierwszym półroczu 2022 roku – mówi Damian Stawikowski, prezes Kolei Dolnośląskich.
Przed chwilą obejrzałem na TVPiS Wrocław program, w którym wypowiadał się wspomniany we wstępie artykułu Tymoteusz Myrda – członek zarządu województwa. Powiedział, że podróżni pokrywają tylko połowę kosztu przejazdu. Zastanawiam się, na ile więc utrzymywanie i przywracanie ruchu na zamkniętych liniach jest racjonalne. Chodzi mi o to, czy nie byłoby taniej lub tak samo stawiając na autobusy. Poza tym autobus dojedzie wszędzie, gdzie jest droga, a pociąg nie. Więc coś nie za bardzo jest z twierdzeniem, że rozwój Kolei Dolnośląskich niweluje wykluczenie komunikacyjne. Autobus zrobi to o wiele lepiej.
@Tomka Nawrota. No nie wiem. Oferta kolejowa jest o wiele atrakcyjniejsza. Autobusem w soboty święta i niedziele prawie nigdzie nie dojedziesz. A obserwując Twoje wypowiedzi na przestrzeni miesięcy zauważyłem że jesteś "dusigroszem". Wszystko przeliczasz. Ja wolę więcej zapłacić i jechać wygodnie. Jazda autobusem np. do Monachium, Bułgarii, to horror. Nogi popuchnięte, pęcherz przepełniony . . . A samolot to też żadne cudo. No trzech godzin można wytrzymać.
@Tomek Nawrot. Cytat: "Poza tym autobus dojedzie wszędzie, gdzie jest droga [. . .]". Ale w realu nie dojeżdża. W latach 80. XX wieku był np. kurs autobusu z Międzygórza na lotnisko we Wrocławiu, i z powrotem. To były czasy. Dwa lata temu chciałem dojechać z Mogilna do Strzelna (zobaczyć romańskie kolumny) autobusem. Niestety musiałem wziąć urlop, i jechać w dzień roboczy. W święta kierowcy odpoczywają.
Tyle że autobusy skutecznie przyczyniają się do korków na naszych kiepskich drogach dojazdowych z Wroclawia w góry, są wolne i same wloką się w korkach. Poza tym jazda pociągiem jest po prostu wygodniejsza, można zabrać rower itd.
Tak, świetnie ktoś przytoczył passus Międzygórza. Ostatnio chciałem się tam dostać na weekend, ale okazało się, że cały rozkład autobusów do tej miejscowości to kurs o 7 do Bystrzycy i 15 z powrotem. A zapytana przeze mnie Pani z bystrzyckiej it stwierdziła, że to i tak sukces... (bo cokolwiek jeździ). No ręce opadają; można mieć wrażenie, że wszystkim d do samochodów przyrosły i pomysł dostania się w jakikolwiek inny sposób w wybrane miejsce traktowany jest jak jakaś fanaberia.
Adamie, zgadzam się. Jeśli nie ma się samochodu, dostanie się do miejsc turystycznych, gdzie nie dojeżdża pociąg, zwłaszcza w weekendy, to spore wyzwanie. Z tego powodu jestem za tym, aby zamiast przeznaczać ogromne pieniądze na rewitalizację tras kolejowych i zakup pociągów, przeznaczać je na dofinansowanie przejazdów autobusowych tam, gdzie nie jeżdżą prywatni przewoźnicy, bo im się po prostu nie opłaca.
Przeczytałem artykuł w związku z nowymi pociągami dla KD. Było w nim napisane, że zamówione 25 pociągów kosztować będzie 500 milionów złotych!! Biorąc pod uwagę grube miliony przeznaczane na przywrócenie ruchu na nieczynnych trasach oraz dopłacanie kolejnych milionów do przejazdów kolejami, bo pasażerowie pokrywają tylko połowę kosztów, to za te pieniądze autobusy mogłyby jeździć do każdej wioski na Dolnym Śląsku, również w weekendy, niwelując w ten sposób całkowicie wykluczenie komunikacyjne i zaspokajając potrzeby turystów.
Andrzeju, też nie lubię jechać samochodem za autobusem. Jednak na drogach prowadzących z Wr. w góry problemem nie są autobusy, ale TiR-y - jest ich o wiele więcej. Roweru oczywiście każdy autobus nie zabierze. Jednak autobusy jeżdżące do miejsc turystycznych mogą mieć montowane z tyłu bagażniki lub mieć przyczepy. Weźmy trasę do Świdnicy. W grudniu mają być uruchomione za grube miliony, dotowane za nasze pieniądze przejazdy z Wrocławia. Tymczasem do Świdnicy jeżdżą prywatne, samofinansujące się busy. I teraz mają konkurować z dotowanymi pociągami? Dlaczego? Busy są szybkie, nie są zawalidrogami. Owszem, gdyby miały jechać do centrum, to pod względem czasu pociąg jest bezkonkurencyjny. Nie wiem, czy do centrum w ogóle jeżdżą. Szybciej dojechać do centrum lub w drugą stronę autobusem miejskim lub tramwajem. Ale jeszcze szybciej dojechałoby się pociągiem z podmiejskiej stacji. I tu jest dla kolei należne jej miejsce, czyli kolej aglomeracyjna. Autobus powinien dojeżdżać do granic miasta, do najbliższych stacji kolejowych, a potem pociągiem. Tam powinny zostać wybudowane zadaszone centra przesiadkowe.
Trasy kolejowe były budowane, gdy nie było jeszcze autobusów i samochodów, albo było ich jeszcze bardzo mało. Kolej w przewozie pasażerów jest konkurencyjna tylko na długich trasach i to tylko kolej dużych prędkości. Natomiast na głównych liniach jej sens istnienia to przewozy towarowe. W towarach masowych, jak węgiel (choć to niedługo się skończy) TiR-y tego nie przewiozą. Ale to dotyczy tylko linii głównych. Dlatego bez sensu moim zdaniem jest reaktywowanie trupa - czyli wygaszonych linii kolejowych, na których już nie ma potrzeby wożenia towarów, przynajmniej w dużych ilościach. Mniejsze ilości załatwiają samochody ciężarowe. Natomiast przewozy pasażerskie z powodzeniem realizowane są przez prywatne busy, bez dotowania z podatków, czyli naszej kieszeni. Przy okazji, czy fair jest, żeby ktoś, kto nie jeździ pociągami, dopłacał do przejazdu osób, które nimi jeżdżą? Ostatnio słyszałem o komunikacji karkonoskiej. Państwo dopłaca 90%, ale nie trzeba kupować autobusów - chyba jeżdżą w jej ramach prywatni przewoźnicy, nie trzeba reaktywować lub budować dróg, bo już są.
Te pieniądze, które są pompowane w Koleje Dolnośląskie, powinny być przeznaczane na modernizację i budowę dróg. Ponoć jest zaklepana budowa trasy szybkiego ruchu do Kłodzka. Jest propozycja, aby przebiegała w pobliżu Świdnicy. Władze z Jeleniej Góry, bardzo słusznie, zabiegają o budowę trasy szybkiego ruchu do J.G. Powinny być budowane za te kolejowe pieniądze obwodnice miejscowości. To odkorkuje trasy i pojadą szybciej autobusy oraz samochody. Skrajnym przypadkiem zaniedbania odnośnie osób wybierających się na weekend do Ziemi Kłodzkiej i okolice jest brak wiaduktu w Magnicach. Wracając stoi się pół godziny nawet w kilkukilometrowym korku.
Kolej nigdy nie załatwi sprawy wykluczenia komunikacyjnego, bo trzeba by wybudować do każdej wioski tory... Natomiast mogą to załatwić autobusy. Za ułamek kwoty wydawanej na reaktywację i dotowanie kolejowych trupów.
"Oferta kolejowa jest o wiele atrakcyjniejsza." Pociągami jeżdżę mało i może dlatego nie widziałem w nich skąpo ubranych pań rozdających podróżnym za darmo drinki ;) To, o czym piszesz, że pociągi jeżdżą w weekendy, a autobusy nie, to efekt tego, że pociągi są dotowane - również z Twojej kieszeni, a autobusy nie.
"Twoje wypowiedzi na przestrzeni miesięcy zauważyłem że jesteś "dusigroszem". A ja zauważyłem na podstawie Twoich wypowiedzi, że jesteś komunistą ;) To właśnie w poprzednim ustroju podejmowano różne działania, nie patrząc na rachunek ekonomiczny. Jakie były tego efekty? Rozumiem, że Ty dusigroszem nie jesteś. Masz na tyle kasy, że nie musisz nim być. Skoro jesteś więc tak zamożny, zgłoś się do Kolei Dolnośląskich, że to Ty będziesz je dotować. Zrobisz dobry uczynek, odciążysz podatników ;)
"Jazda autobusem np. do Monachium, Bułgarii, to horror." O czym piszesz? Rozmawiamy tu o Kolejach Dolnośląskich. Zdaje się Monachium, Bułgaria to inne regiony ;) Na długich trasach oczywiście kolej dużych prędkości jest lepsza. Dużych prędkości - podkreślam. Tradycyjna ma czas przejazdu porównywalny z autobusem. Jednak za cenę dużych dotacji. Jeśli chcesz jeździć wygodniej, to proszę bardzo, ale płać za to ze swojej kieszeni. Płać tyle, ile rzeczywiście kosztuje kolejowy przejazd pasażerski. A poza tym, czy ktoś Ci broni, aby w autobusie wstać, postać trochę, zrobić przysiady?
To nie pierwsza dyskusja na temat kolei na tym portalu. Jednak dotąd nikt nie przedstawił racjonalnych argumentów świadczących o sensowności reaktywowania nieczynnych linii. Oczywiście nie można umyć rąk i pozostawić sprawę wykluczenia komunikacyjnego samej sobie, a właściwie tym, którzy mieszkają na wioskach i nie mają samochodu. Tyle mówili o dofinansowaniu autobusów funkcjonariusze Bezprawia i Niesprawiedliwości i co się z tym stało? A pomysł jest dobry.
Zagadnienie jest złożone, potrzebna jest znajomość wielu danych. Nie twierdzę, że moje argumenty wyczerpują temat. Są na pewno inne, również nieekonomiczne. Tylko jakie? Póki co rozwój Kolei Dolnośląskich zamiast wdrażania innych rozwiązań w kwestii komunikacji jest dla mnie kontrowersyjną sprawą.
Pozdrawiam Dyskutantów z pociągu Kamieńczyk z Poznania do Szklarskiej Górnej. Siedzę w wygodnym fotelu, na stoliku mam gazetę i laptopa podpiętego do 230V, a za oknem wielki księżyc. Wiem, że podróż zajmie mi sześć godzin. Ale to mój świadomy wybór. Dojadę wypoczęty i pełen widoków zza okna. Wiem też, że podróż własnym autem na tej samej trasie zajęłaby mniej więcej trzy godziny. Ale tym razem wolę pociąg. I cieszę się, że jest możliwość wyboru. A na popołudniowe spotkanie w Cieplicach pewno też dojadę pociągiem że Szklarskiej - bo przejażdżka na tej trasie sprawia mi po prostu radość. Tak samo, jak malowniczymi liniami z Kudowy do Kłodzka i z Kłodzka do Wałbrzycha. Linia do Karpacza wróci ponoć niedługo, to i może tej przez Ogorzelec się doczekam.
A sytuacja z połączeniami do Międzygórza jest faktycznie okropna.
Tomku, to jak to jest możliwe, że pociągi śmigają po Sudetach w te i wewte w Czechach i w Niemczech? Tam są jakieś inne zasady ekonomii? A może jednak rządzi tam nie tylko prymitywna zasada opłacalności... Państwo to nie tylko "opłacalność" wszystkiego i wszędzie, lecz także dbanie np.o potrzeby komunikacyjne szaraczkow. Bo to się i tak - w ostatecznym rachunku społecznym - opłaci. I Państwu i obywatelom...
Sorki, ale patrzysz na problemy, jak Amerykanie od lat 30 XX wieku. I żadnego problemu nie rozwiązali. Mają korki, przywiązanie do samochodu, hałas, spaliny, uzależnienie od obcych dostawców paliw i miasta nie nadające się do życia.
Więc po kolei:
1) rewitalizacja linii kolejowych i tak musi być zrobiona. Pamiętasz te absurdy, gdy pociąg Wrocław - Jelenia Góra człapał się 3,5 godziny? Skutek: pociąg był pusty, nierentowny, wymagał dużych dotacji, a jednocześnie tabuny autobusów zapychały A4 i węzeł Bielany. Nie widzisz, że wpakowanie pieniędzy w ten remont przysłużyło się wszystkim (może poza PKSem)? Ludzie wrócili do pociągów, a ich rentowność wzrosła. Ruch na A4 zmalał. Efektywność wykorzystania taboru niemal się podwoiła (w tym samym czasie skład jest dziś w stanie przejechać trasę dwa razy, a nie raz).
2) pociągi i tak muszą być kupowane. Widziałeś zapchane składy z Wrocławia na Legnicę? Uważasz, że przekonałbyś kogokolwiek, aby wsiadł w autobus jadący 1h20 min zamiast pociąg jadący nawet 45 minut? I to niezależnie od mgieł, śnieżyc i korków? Więc co chciałbyś zrobić z tymi ludźmi, którzy w tych pociągach ledwo się mieszczą?
3) Dlaczego chcesz zatem zabierać dotację samorządową na pociągi? Przecież A4 jest w stanie przedzawałowym, czym chciałbyś tych ludzi przewieźć, gdyby pociągi pokasowano?
4) Masz jakiś problem z linią Wrocław - Świdnica., którego ja nie rozumiem. 20 lat temu ledwo wsiadłem w sobotę we Wrocławiu w pociąg do Sobótki (tłum kosmiczny); na czym opierasz przeświadczenie, że tym razem pocąg bedzie pusty? I jakim cudem bus nie jest zawalidrogą; Karkonoska jest drożna o każdej porze dnia i nocy? Nie wydaje mi się. Im mniej autobusów wjedzie do Wrocławia, tym dla tego miasta lepiej. Bo tak: linia do Sobótki i Świdnicy ma jak najbardziej charakter aglomeracyjny.
5) "Kolej w przewozie pasażerów jest konkurencyjna tylko na długich trasach i to tylko kolej dużych prędkości. "
Tłumy podróżujące do Wrocławia z Żarowa, Brzegu czy Żmigrodu przeczą Twojej tezie.
"Natomiast na głównych liniach jej sens istnienia to przewozy towarowe. W towarach masowych, jak węgiel (choć to niedługo się skończy) TiR-y tego nie przewiozą. Ale to dotyczy tylko linii głównych. "
No patrz, a prywaciarz nawet tory do Tłumaczowa pociągnął - i to wcale nie od głównej linii.
"Dlatego bez sensu moim zdaniem jest reaktywowanie trupa - czyli wygaszonych linii kolejowych, na których już nie ma potrzeby wożenia towarów, przynajmniej w dużych ilościach. Mniejsze ilości załatwiają samochody ciężarowe. Natomiast przewozy pasażerskie z powodzeniem realizowane są przez prywatne busy, bez dotowania z podatków, czyli naszej kieszeni. "
Zadziwiające, że dotowanie transportu samochodowego Twojej kieszeni nie boli. Bo wiesz, ile płacisz za utrzymanie dróg gminnych czy powiatowych? Okraglutkie zero. I tu koszty odśnieżania, sprzątania i oświetlenia dróg Ciebie nie bolą, a koszty utrzymywania torów już tak. Może trochę obiektywizmu?
"Natomiast przewozy pasażerskie z powodzeniem realizowane są przez prywatne busy, bez dotowania z podatków, czyli naszej kieszeni."
Pokaż tą realizację wykonywaną z powodzeniem bez dotacji. Tego już nie ma; a że bywało, to i tak było patologią.
"Przy okazji, czy fair jest, żeby ktoś, kto nie jeździ pociągami, dopłacał do przejazdu osób, które nimi jeżdżą?"
Jakoś w zakresie budowy infrastruktury drogowej podobnych skrupułów nie żywisz; a wiesz, że są osoby, które z niej nie korzystają?
"Ostatnio słyszałem o komunikacji karkonoskiej. Państwo dopłaca 90%, ale nie trzeba kupować autobusów - chyba jeżdżą w jej ramach prywatni przewoźnicy, nie trzeba reaktywować lub budować dróg, bo już są."
Drogi są, owszem. Niebezpieczne i niewydolne.
"Te pieniądze, które są pompowane w Koleje Dolnośląskie, powinny być przeznaczane na modernizację i budowę dróg. "
Po raz kolejny: przekonaj pasażerów KD, że mają sobie zafundować samochody, bo Tobie się kolejne betonowanie Ziemi marzy. A że nie ma to sensu ekologicznego (hałas, spaliny), klimatycznego (CO2), strategicznego (uzależnienie Polski od dostawców węglowodorów), to się nie liczy.
"Ponoć jest zaklepana budowa trasy szybkiego ruchu do Kłodzka."
Marzenia ściętej głowy. Za 1,5 roku gospodarka zdechnie, i tyle będzie z mocarstwowych planów.
"Powinny być budowane za te kolejowe pieniądze obwodnice miejscowości. To odkorkuje trasy i pojadą szybciej autobusy oraz samochody. Skrajnym przypadkiem zaniedbania odnośnie osób wybierających się na weekend do Ziemi Kłodzkiej i okolice jest brak wiaduktu w Magnicach. Wracając stoi się pół godziny nawet w kilkukilometrowym korku."
Istnieją szybsze sposoby dostania się do Kłodzka. A skrajnym zaniedbaniem jest atrofia komunikacji w powiecie kłodzkim, a nie jakieś pojedyncze braki w infrastrukturze drogowej.
"Kolej nigdy nie załatwi sprawy wykluczenia komunikacyjnego, bo trzeba by wybudować do każdej wioski tory... Natomiast mogą to załatwić autobusy. Za ułamek kwoty wydawanej na reaktywację i dotowanie kolejowych trupów."
Jakieś wyliczenia?
"Twoje wypowiedzi na przestrzeni miesięcy zauważyłem że jesteś "dusigroszem". A ja zauważyłem na podstawie Twoich wypowiedzi, że jesteś komunistą ;) To właśnie w poprzednim ustroju podejmowano różne działania, nie patrząc na rachunek ekonomiczny."
I właśnie bez patrzenia na rachunek ekonomiczny żądasz kolejnych wydatków na drogi, choć końca im nie ma...
"Jeśli chcesz jeździć wygodniej, to proszę bardzo, ale płać za to ze swojej kieszeni. Płać tyle, ile rzeczywiście kosztuje kolejowy przejazd pasażerski. "
Dosyć schizofreniczne twierdzenie zważywszy na to, że myta za przejazd drogami wojewódzkimi i kategorii niższych nie opłacasz żadnego.
"A poza tym, czy ktoś Ci broni, aby w autobusie wstać, postać trochę, zrobić przysiady?"
Raczysz żartować. Autobusy dalekobieżne wyposażone są w pasy bezpieczeństwa, a porządni kierowcy linii rejsowych jak najbardziej egzekwują ich używanie.
"To nie pierwsza dyskusja na temat kolei na tym portalu. Jednak dotąd nikt nie przedstawił racjonalnych argumentów świadczących o sensowności reaktywowania nieczynnych linii."
Owszem: ekologia (mniejszy hałas, zanieczyszczenie powietrza), klimat, bezpieczeństwo pieszych w miejscowościach, przez które przebiegają drogi. I wreszcie: ograniczoność przestrzeni. W przypadku Karpacza ruch drogowy wyczerpał swoje możliwości, więc potrzebna jest alternatywa.
Nie kumam więc, co Ciebie bolą reaktywacje, skoro okazują się one frekwencyjnymi sukcesami. W co można powątpiewać, to ewentualnie w sensowność rewitalizacji linii Gryfów - Świeradów, gdzie rzeczywiście o pasażera może być trudno. Ale co przeszkadza Tobie powrót pociągów do Sobótki, Karpacza, Kowar, Lądka, Złotoryi, Lwówka, to dalibóg nie wiem. Tym bardziej, że pasażerów na już odtworzonej Trzebnicy, Lubinie, Bielawie, Mieroszowie-Adrspachu nie brak.
Tomek, gdybyś miał zapłacić za pociąg 2 razy więcej - czyli tyle, ile faktycznie kosztuje, wybrałbyś też pociąg, który nie tylko realnie jest droższy od samochodu, ale od niego dłużej jedzie? Ja bym się zmęczył od samego tak długiego siedzenia w pociągu. Jesteś na emeryturze, więc może czasu masz dużo. Ja osobiście nie dysponuję nadmiarem jednego z najbardziej cennych dóbr, którym jest czas, aby go marnować na odsiadkę w pociągu.
Co do Czech i Niemiec to jaką masz ekonomię na myśli? Co chwilę słyszę o tym, że w innych krajach kolej się opłaca. Coś czytałem o czeskich kolejach, które są bardziej rentowne, chyba nawet się same finansują. To dlaczego nasze się same nie finansują? Przecież rozmawiamy tu o Kolejach Dolnośląskich. Prymitywna zasada opłacalności? Gdy chcesz kupić jakiś produkt i masz do wyboru 2 sklepy, w tej samej odległości do Ciebie, z tak samo miłą obsługą, przy czym w jednym z nich ten sam produkt jest 2 razy droższy, to w którym sklepie kupisz? Z całą pewnością w tym, w którym jest tańszy. Dokonując wyboru zakupu produktu w niższej cenie nazywasz swój wybór prymitywnym? Mam poczucie, że w tego rodzaju dyskusjach oddziela się zasady ekonomii własnej od tej państwowej, w tym przypadku samorządowej - ogólnie jakieś nie mojej, więc co nie moje, co bezpośrednio mnie nie kosztuje (ale naprawdę tak w postaci podatków), to wtedy stosuje się jakieś inne zasady ekonomii. Co do widoków, to również są ładne w terenie górskim, gdy jedzie się autobusem.
"lecz także dbanie np.o potrzeby komunikacyjne szaraczkow." - Tomku, nie rozumiem. Przecież szaraczki mogą jeździć tańszym autobusem. Autobus, w przeciwieństwie do kolei, zabierze ich z dowolnego miejsca i zawiezie w dowolne miejsce. Oczywiście, w takim przypadku do autobusu też trzeba będzie dopłacić, bo tylko główne linie autobusowe są rentowne. Przy czym, co warto podkreślić, dopłacany autobus dojedzie wszędzie, a dopłacany pociąg nie. Ale na głównych liniach autobusowych, np. z Poznania do Szklarskiej autobus jest rentowny, a pociąg nie. Przewaga autobusu jest więc oczywista.
Adamie, skrótowo. Korki i spaliny są w miastach. Tam komunikacja miejska jest lepsza, pociąg jeszcze lepszy. Na liniach podmiejskich też. Natomiast na dalszych już nie. Przykład Tomka: 6 godzin pociąg Poznań Szklarska, samochód 3.40.
"Ruch na A4 zmalał." - skąd masz tę informację? Jechałeś ostatnio A4? Ja nie zauważam, aby zmalał, jest na niej gęsto.
"uzależnienie od obcych dostawców paliw" - jakie uzależnienie? Jakie ma to znaczenie?
"Widziałeś zapchane składy z Wrocławia na Legnicę?" - nie widziałem. A wiesz może po co odnowiona została linia do Świdnicy, kupione pociągi - czyli ogromna inwestycja, po to tylko, aby dopłacać później do tej inwestycji, gdy tymczasem ludzie jeżdżą rentownymi busami i autobusami do Świdnicy i z powrotem.
"Przecież A4 jest w stanie przedzawałowym" - dlatego będą budować trzeci pas lub drugą. Lepsze to niż budowanie kolejnych torów, kupowanie drogich pociągów i dopłacanie do nich. Nową autostradą pojedzie się szybciej.
"Masz jakiś problem z linią Wrocław - Świdnica" - opisałem go 2 akapity wyżej.
"na czym opierasz przeświadczenie, że tym razem pocąg bedzie pusty?" - nie rozumiem tego. Nic nie pisałem, że będzie pusty. Ludzie jeżdżą do Sobótki bez pociągów. Są one więc niepotrzebne.
"I jakim cudem bus nie jest zawalidrogą" - a jakim jest? Masz jakiś problem z busem na drodze? Chyba, że jeździsz 200 km/h, wtedy bus faktycznie jest zawalidrogą ;) A proszę napisz mi, czy turyści jeżdżą do Sobótki w dni pracujące i w godzinach szczytu? Kwestia dotyczy więc mieszkańców Sobótki i okolic. Oni mogą jeździć autobusami. A na obrzeżach miasta powinny być wybudowane centra przesiadkowe, gdzie wsiądą w tramwaj, autobus lub pociąg. Coś pisałeś o śnieżycach. Kiedy widziałeś ją ostatnio? ;) Śnieg to coraz rzadsze zjawisko i ta rzadkość będzie postępować.
"Tłumy podróżujące do Wrocławia z Żarowa, Brzegu czy Żmigrodu przeczą Twojej tezie." Czy to są duże odległości? To może napiszę. Duże to Poznań, Katowice, Łódź, Zielona Góra itd.
"Zadziwiające, że dotowanie transportu samochodowego Twojej kieszeni nie boli. Bo wiesz, ile płacisz za utrzymanie dróg gminnych czy powiatowych? Okraglutkie zero. I tu koszty odśnieżania, sprzątania i oświetlenia dróg Ciebie nie bolą, a koszty utrzymywania torów już tak. Może trochę obiektywizmu?" - Rozumiem więc, że chciałbyś zlikwidować drogi gminne i powiatowe, a w ich miejsce wybudować tory? Żylibyśmy wtedy długo i szczęśliwie i nikt by już nie dopłacał do dróg:) Gdzie tu więc obiektywizm?
"Owszem: ekologia (mniejszy hałas, zanieczyszczenie powietrza)" - Stałem na stacji - 2 tory, po bokach ekrany akustyczne. Przejechał pociąg towarowy - uszy aż bolały. Już myślałem, gdzie by tu się schować przed tym hałasem. Podziwiam ludzi mieszkających blisko torów. Aczkolwiek po latach chyba się już przyzwyczaili. Poza miastem spaliny nie są problemem.
"Bezpieczeństwo pieszych" - kolej jest najbardziej bezpiecznym środkiem komunikacji po samolotach, czyli druga w kolejności. Znacznie dalej jest samochód, to prawda. Ale tylko tam, gdzie kolej dojeżdża. Biorąc pod uwagę teren całej Polski, gdzie dojeżdża kolej procentowo do samochodów i autobusów? Generalizujesz, podając fakty odnoszące się tylko do części miejsc. Chodzi mi o to, że kolej nigdy nie dotrze do wszystkich miejsc, gdzie są przejścia dla pieszych lub ich nie ma. Słyszałeś o zamiarze Szwecji. Nie pamiętam do którego roku, ale mają zamiar osiągnąć 0 ofiar śmiertelnych na drogach. Za jakiś czas, pewnie dłuższy, u nas też tak będzie.
"W przypadku Karpacza ruch drogowy wyczerpał swoje możliwości, więc potrzebna jest alternatywa." - czy dobrze zrozumiałem, że teraz nie będzie ruchu kołowego w Karpaczu, bo wyczerpał się? ;) Aaa, zamiast samochodów, po ulicach Karpacza będą jeździć pociągi ;) Tak na poważnie, jaki procent odwiedzających Karpacz przesiądzie się z samochodu na pociąg? Co to zmieni w kontekście hałasu i ilości spalin na ulicach Karpacza?
"Nie kumam więc, co Ciebie bolą reaktywacje, skoro okazują się one frekwencyjnymi sukcesami." Super, hura! To teraz obok dróg, którymi dotąd autobusami jeździli pasażerowie, teraz pojadą oni 2 razy droższymi pociągami. To się nazywa postęp! ;) Przeraża mnie ten brak szerszego spojrzenia.
Starczy. Chciałem Adamie jeszcze odpisać na Twój trzeci wpis, ale widzę, że nie za bardzo jest o czym pisać ponad to, co już napisałem. Podsumuję: Kolej jest dobra na dużych odległościach i to ta dużych prędkości - tzn. będzie, a ściślej - ponoć ma być. Dotychczasowe linie między miastami - te główne, są nieopłacalne dla przewozów pasażerskich, ale dla towarowych tak. Jeszcze można zrozumieć ich utrzymywanie, remonty. Natomiast wydaje mi się, że reaktywowanie kolejowych trupów, czyli nieczynnych lokalnych połączeń jest finansowym barbarzyństwem.
Tomku, raczej nigdy nie marnuję czasu. Także w pociągu. Slow life - to odkrycie i moda ostatnich lat. Ja od dawna staram się tak żyć i unikać pośpiechu. Bycie na emeryturze sprzyja temu niezmiernie, ale taki był zawsze mój wybór. Zawsze będę wolał wypić long drinka niż shota i będę omijać fast foody. W zamierzchłej korporacyjnej przeszłości wystarczająco się śpieszyłem (zdarzyło mi się nawet polecieć rano przez Stolicę do Amsterdamu i pociągiem do Utrechtu by zinwentaryzować kilkadziesiąt odstawionych na boczny tor szynobusów aby wrócić taką samą drogą późnym wieczorem do domu). Teraz mogę wszystko, lecz niczego już nie muszę...
Ani Ty, ani ja - nie znamy odpowiedzi na pytanie: Jak to jest możliwe, że w Czechach i w Niemczech działają w najlepsze i dla dobra społeczeństwa linie kolejowe. Także te malutkie i wysoko w Sudetach. Ciśnie się na usta prosta odpowiedź, że w Polsce nic się nie opłaca albo, że jest to przejaw niesławnego "polnische wirtschaft". Szyny i tabor sprzedano, zarobili złomiarze i ci, którzy podejmowali decyzje o likwidacji linii kolejowych. I tak sobie myślę o tym jadąc - od czasu do czasu - z Sędzisławia przez Lubawkę do Kralevaca albo i nawet do Trutnova. Śmiesznym i starutkim wagonikiem motorowym, którego jedyną zaletą jest to, że jedzie.
Gloryfikacja transportu autobusowego jest dla mnie niezbyt zrozumiała. Gdyby był to rzeczywiście tak dobry interes, to PKS kwitnąłby w najlepsze i rozwijał sieć połączeń. Jak jest - każdy widzi. Odcięte od cywilizacji wsie i miasteczka, to nie tylko kwestia braku połączeń kolejowych, lecz i autobusowych. Szumnie zapowiadana PISowska zapowiedź ożywienia wymarłej sieci połączeń autobusowych okazała się tylko obietnicą (co mnie akurat nie dziwi). Ten polityczny incydent dowodzi jednak, że komunikacja autobusowa wymaga pilnego wpompowania dużych pieniędzy, na co się nie zanosi.
Przez lata korzystałem z bezpośredniego autobusu PKS z Poznania do Jeleniej Góry ( i z powrotem). Autobus pokonywał trasę szybciej niż pociąg, bo omijał Wrocław. Niestety, połączenie padło. Ostał mi się tylko Flixbus, który wjeżdża do centrum Wrocławia, co przedłuża kurs o mniej więcej godzinę. O cenie biletu i zdezelowanym taborze z notorycznie nieczynnym kibelkiem i barkiem nawet nie wspominam. Takie są polskie realia autobusowe, które pięknie wyglądają tylko zza szyby samochodu osobowego. Dla równowagi - nie mam zamiaru wystawiać laurki transportowi kolejowemu. Pociąg z Poznania do Szklarskiej nie miał w składzie wagonu barowego (a powinien) i spóźnił się do Szklarskiej prawie godzinę, choć do śniegów jeszcze daleko...
Do Adršpachu nigdy nie wjechałem pociągiem KD, bo był zawsze niemiłosiernie przepełniony.
Slow life wymaga więcej czasu. Czas to dobro cenne i warto je optymalnie wykorzystywać niezależnie, czy jest się slow, czy nie. Tak, jak piszesz, coś chyba było nie tak z likwidacją linii u nas, skoro zdaje się, że Czechom się opłaca utrzymywanie lokalnych linii, że są rentowne.
"Gloryfikacja transportu autobusowego jest dla mnie niezbyt zrozumiała. Gdyby był to rzeczywiście tak dobry interes, to PKS kwitnąłby w najlepsze i rozwijał sieć połączeń. " - to bardzo proste. Autobus jest tańszy i dojedzie wszędzie, a kolej nie. To jest dobry interes, bo inaczej prywatni przewoźnicy nie jeździliby. Przecież im nikt nie dopłaca - w przeciwieństwie do kolei - do swojego interesu. PKS się zwinął bo po prostu inni okazali się lepsi.
"polityczny incydent dowodzi jednak, że komunikacja autobusowa wymaga pilnego wpompowania dużych pieniędzy, na co się nie zanosi." - A jest inny pomysł bez wpompowania pieniędzy, aby zlikwidować wykluczenie komunikacyjne? Prywatni przewoźnicy nie będą dopłacać do interesu jeżdżąc na nierentownych odcinkach. To musi być dopłacane przez państwo. Lepiej dopłacać z państwowych pieniędzy nie tam, gdzie prywatni przewoźnicy wożą i im się opłaca - mam tu na myśli równolegle funkcjonujące połączenia kolejowe, ale tam, gdzie faktycznie trzeba dopłacić, aby ktokolwiek mógł tam jeździć. A że chodzi o wioski, gdzie nie ma kolei, to jedynym rozwiązaniem są busy. Gdyby nie dopłacać do nierentownych połączeń kolejowych, to może te pieniądze wystarczyłyby na dofinansowanie tych busów.
"Przez lata korzystałem z bezpośredniego autobusu PKS z Poznania do Jeleniej Góry ( i z powrotem)." - to powinno się opłacać w przypadku wyjazdów weekendowych, bo wiem, że z Poznania do Szklarskiej i Karpacza jeździ dużo ludzi. Część na pewno woli swoim samochodem. Niemniej faktycznie ciekawe, czemu nie ma tego połączenia, czemu inni przewoźnicy nie obsługują tej trasy.
W temacie zasadniczym - cieszą mnie nowe jednostki hybrydowe. tak samo, jak cieszy mnie każde nowe albo przywrócone połączenie kolejowe, autobusowe, czy jakiekolwiek inne. Bo daje możliwość wyboru. A jak autobus w górach ma podwieszony z tyłu wieszak na rowery i hulajnogi - to jeszcze lepiej.
A zwykły samochód zwykle w Sudetach jest mi bardziej balastem niż dobrodziejstwem, bo swe spacery po Sudetach najczęściej kończę w miejscach oddalonych od punktu początkowego. Chyba, że jadę na kilka dni w lecie do Dusznik Zdr. posłuchać Chopina, a w aucie wiozę marynarkę i krawat.
Każda zaleta ma swą wadę, a każda wada ma swą zaletę, co w przypadku tej dyskusji widać jak na dłoni!
Sorki, ale jak się czyta takie teksty, to ręce opadają. Mieszanie makroekonomii i mikroekonomii, selektywne patrzenie na koszty zewnętrzne poszczególnych rodzajów transportu, mitomania....
I tak: uruchomienie pociągu jest droższe m.in. dlatego, bo torami zarządza spółka - z zasady nie mogąca generować strat - a drogami agencja rządowa, której nikt "nierentowności" nie wytyka.
Czy samochód jest szybszy? W wielu relacjach do/z Wrocławia coraz rzadziej.
W Czechach i Niemczech koleje są rentowne? Dokładnie tak, jak na Dolnym Śląsku. Mechanizm obowiązuje ten sam. I nie, NIGDZIE nie są rentowne. Tylko polska mentalność jest inna i społecznie szkodliwa. Bo przy ocenie rentowności należy brać koszty całkowite, i chwała Bogu samorządom, że próbują to robić.
Co do autobusów: gdyby takowe z Poznania w Karkonosze były rentowne, to by jeździły. A nie jeżdżą. Więc jednak szarakom wybór się ogranicza.
"w miastach (...) komunikacja miejska jest lepsza, pociąg jeszcze lepszy. Na liniach podmiejskich też. Natomiast na dalszych już nie. Przykład Tomka: 6 godzin pociąg Poznań Szklarska, samochód 3.40."
A postojów ten samochód dokonuje? Bo znów porównujesz nieporównywalne; zresztą, przejazd tej trasy pociągiem w 4h20 jest do zrobienia; technicznie jest to wykonalne i tylko złemu zarządzaniu tym co jest zawdzięczamy, że nie są to czasy rozkładowe.
"Ruch na A4 zmalał." - skąd masz tę informację? Jechałeś ostatnio A4? Ja nie zauważam, aby zmalał, jest na niej gęsto.
Autobusów, człowieku!!! Przecież kolej je zupełnie wyparła!!! Wyobraź sobie, że poszlibyśmy za Twoimi radami i nie kupilibyśmy pociągów na trasę do Jeleniej. Skutek? Masz A4 zawaloną jeszcze bardziej niż teraz, miodzio, nie?
"uzależnienie od obcych dostawców paliw" - jakie uzależnienie? Jakie ma to znaczenie?"
Ostatnie dni z Putinem czy Łukaszenką w roli głównej przypominają to, co stało się dzięki OPEC w l. 70 na Zachodzie.
"Widziałeś zapchane składy z Wrocławia na Legnicę?" - nie widziałem.
A szkoda. Świetny miernik, czy warto inwestować w tory i tabor.
"A wiesz może po co odnowiona została linia do Świdnicy, kupione pociągi - czyli ogromna inwestycja, po to tylko, aby dopłacać później do tej inwestycji, gdy tymczasem ludzie jeżdżą rentownymi busami i autobusami do Świdnicy i z powrotem."
Może po to, aby w przewidywalnym i krótkim czasie dojechać do Wrocka na 7:30? Bo te "rentowne busy" w godzinę tej trasy wtedy nie zrobią.
"Przecież A4 jest w stanie przedzawałowym" - dlatego będą budować trzeci pas lub drugą. Lepsze to niż budowanie kolejnych torów, kupowanie drogich pociągów i dopłacanie do nich. Nową autostradą pojedzie się szybciej."
Lepiej, bo wywalenie miliarda na autostradę jest tańsze niż zakup 10 składów pociągów za 100 mln? I Ty mówisz, że trzeba patrzeć na to, co tańsze? Bo tory wzdłuż A4 - uwaga - już istnieją, i taniej będzie je lepiej wykorzystać.
"Ludzie jeżdżą do Sobótki bez pociągów. Są one więc niepotrzebne."
Parafrazując: Ludzie jeżdżą do Legnicy pociągami. Więc rozbudowę A4 można sobie darować.
A co do Sobótki: już za kilka miesięcy okaże się, czy faktycznie będa one tak niepotrzebne.
"Coś pisałeś o śnieżycach. Kiedy widziałeś ją ostatnio? ;) Śnieg to coraz rzadsze zjawisko i ta rzadkość będzie postępować."
No to podmień na mgłę czy nawałnicę i wyjdzie na to samo: samochód jest chimerycznym środkiem transportu.
"Tłumy podróżujące do Wrocławia z Żarowa, Brzegu czy Żmigrodu przeczą Twojej tezie." Czy to są duże odległości? To może napiszę. Duże to Poznań, Katowice, Łódź, Zielona Góra itd.
A rozumiesz, że ludzie jeżdżą pociągami do Katowic przez Brzeg i Poznania przez Żmigród, i o jakiej kategorii pociągów byśmy tu nie mówili, wszystkie są wypełnione pasażerami?
"Zadziwiające, że dotowanie transportu samochodowego Twojej kieszeni nie boli. Bo wiesz, ile płacisz za utrzymanie dróg gminnych czy powiatowych? Okraglutkie zero. I tu koszty odśnieżania, sprzątania i oświetlenia dróg Ciebie nie bolą, a koszty utrzymywania torów już tak. Może trochę obiektywizmu?" - Rozumiem więc, że chciałbyś zlikwidować drogi gminne i powiatowe, a w ich miejsce wybudować tory? Żylibyśmy wtedy długo i szczęśliwie i nikt by już nie dopłacał do dróg:) Gdzie tu więc obiektywizm?
Na pewno nie w stosowaniu argumentów ad absurdum. I nie w bolesności dotyczącej inwestycji kolejowej i bezkrytycznym ładowaniu kasy w drogi.
""Owszem: ekologia (mniejszy hałas, zanieczyszczenie powietrza)" - Stałem na stacji - 2 tory, po bokach ekrany akustyczne. Przejechał pociąg towarowy - uszy aż bolały. "
Skoro pomijasz czas ekspozycji w przypadkowycm miejscu, to o czym tu gadać...
"W przypadku Karpacza ruch drogowy wyczerpał swoje możliwości, więc potrzebna jest alternatywa." - czy dobrze zrozumiałem, że teraz nie będzie ruchu kołowego w Karpaczu, bo wyczerpał się? ;) Aaa, zamiast samochodów, po ulicach Karpacza będą jeździć pociągi ;) Tak na poważnie, jaki procent odwiedzających Karpacz przesiądzie się z samochodu na pociąg? Co to zmieni w kontekście hałasu i ilości spalin na ulicach Karpacza?"
Człowieku! Na początku każdego długiego weekendu sznur samochodów stoi od Brzezia do centrum Karpacza z odnogą pod Ściegny. Budowane są właśnie kolejne obiekty hotelowe. Jakim cudem chcesz ty dowieźć tam ludzi, skoro już obecnie wjazd do miasta trwać potrafi 30 minut?
Jaki procent się przesiądzie na kolej? Może przy dobrej ofercie taki, jak 30 lat temu? Wtedy Karpacz w korkach nie stał, a był pełem wczasowiczów.