Dni Karpia 2023
Imponujący łańcuch zamków obronnych w Sudetach to część dziedzictwa Piastów, pierwszej historycznej polskiej dynastii. Z czasem Dolny Śląsk zaczął przynależeć do Królestwa Czech, które było częścią Rzeszy Niemieckiej, ale Piastowie śląscy książętami Rzeszy nigdy nie byli, w odróżnieniu np. do Podiebradów oleśnickich. Piastowie kierowali się własnościowym prawem polskim, podkreślali, że są na Śląsku „od zawsze" i otrzymali przywileje od polskiego władcy, co musiał uznać nawet cesarz
Górskie wędrówki to wspaniała przygoda i mnóstwo pozytywnych doświadczeń i wspomnień – z tym stwierdzeniem zgodzi się zapewne każdy miłośnik gór. Ci z nich, którzy zostali rodzicami mogą zadawać sobie pytanie: Jak zarazić dzieci swoją pasją i miłością do wędrowania po górskich szczytach? Jak zachęcić je do odkrywania nowych miejsc i nakierować ich wrodzoną ciekawość świata na górskie szlaki? I jak nie zrazić ich do takiego rodzaju turystyki, który przecież często wiąże się z dużym wysiłkiem?
Tragiczne historie, które na przestrzeni wieków miały miejsce w Karkonoszach przedstawili autorzy książki „Zabójcze Karkonosze”. W pierwszej części Szymon Wrzesiński – historyk i publicysta w rzetelny sposób przedstawia dzieje katastrof naturalnych, które nawiedzały Karkonosze. Przeczytamy o niszczycielskich powodziach, lawinach czy tragicznych w skutkach gwałtownych burzach i zapoznamy się z przypadkami ich ofiar. Autor wzbogaca historie licznymi relacjami świadków i zapisami z kronik
Przygotowany przez nas album powstał z czystej pasji, z rodzinnych rozmów o przeszłości i z szacunku dla dokonań minionych pokoleń piławian. Pocztówki prezentowane w tej publikacji pochodzą w większości z prywatnej kolekcji Lecha Przerwy. Siegnęliśmy ponadto do zbiorów przedwojennych fotografii przechowywanych w Haus Schlesien w Koenigswinter. Najstarsze wykonano pod koniec XIX wieku, najmłodsze w 1943 r., przedstawiają zatem Piławę Górną zamieszkaną przez niemiecką zasadniczo ludność w czasie niemieckich rządów
Zapraszam na fascynującą podróż przez gminę Bolków, gdzie odkryjesz majestatyczne warownie, pełne legend o bohaterach, rycerzach i damach dworu. Poznasz historię budowy i przemian, jakie nasze zamki i pałace przeszły na przestrzeni wieków. Odkryjemy dla Ciebie unikalne detale architektoniczne, które skrywają w sobie nie tylko piękno, ale także opowieści o burzliwej przeszłości. Ten przewodnik po zamkach i pałacach pomoże Ci zgłębić historię tych miejsc i odkryć je na nowo...
Most i wieżyczki przy bramie wejściowej, wieża z tarasem widokowym, restauracja, komnaty, plac turniejowy, galeria obrazów - wszystko to znajdowało się w zamku Stary Książ. Jego ruiny położone są w odległości zaledwie kilkuset metrów w linii prostej od Zamku Książ, po drugiej stronie urwiska znajdującego się w Przełomie Pełcznicy. Został wzniesiony w miejscu grodu wybudowanego na przełomie IX i X stulecia. W 1945 r. spalili go czerwonoarmiści. Choć nazywany jest Starym Książem, to obydwa zamki zostały wybudowane mniej więcej w tym samym czasie - pod koniec XIII wieku.
Stary Książ, po zdobyciu przez husytów w 1428 r., stał się siedzibą rycerzy - rabusiów. To przyczyniło się do tego, że w 1484 r. został zniszczony. W roku 1794 właściciel zamku Książ - Jan Henryk VI von Hochberg, zlecił wybudowanie w tym miejscu sztucznych ruin. Nie były to ruiny w pełnym tego słowa znaczeniu. Znajdowały się tam pomieszczenia, w których można było zjeść, przenocować, były tam organizowane przyjęcia dla znamienitych gości i zabawy. Jak mógł wyglądać, można chyba zobaczyć odwiedzając zamek Grodziec. Główny budynek jest w pełni zachowany, a reszta obiektu jest częściowo zniszczona. Stary Książ od połowy XIX w. zyskał w dużej mierze charakter atrakcji turystycznej i muzeum, z bogato wyposażonymi wnętrzami. Przez zamek prowadziła trasa turystyczna, biegnąca ze Świebodzic do Szczawna-Zdroju. Znajdowały się na niej punkty widokowe, granitowe ławy i kilka gospód. Punkt widokowy nadal znajduje się przy zamku, od jego wschodniej strony. Warto na niego wejść. Widok Zamku Książ i jego przedzamcza sprawia wrażenie, jakby to były dwa zamki.
Choć Stary Książ położony jest bardzo blisko zamku Książ, to dojście do niego zajmie około pół godziny. To głównie za sprawą urwiska, które je dzieli. Jednak dzięki niemu szlak (oznakowanie niebiesko - żółte) przebiega przez skały i mostki zawieszone na pionowych ścianach skalnych, co stanowi dodatkową atrakcję. Sprawiają wrażenie, jakby się było w wysokich górach. Do Starego Książa można także dojść krótszą i łatwiejszą drogą, ale już bez atrakcji skalnych - zielonym szlakiem, od ostatnich zabudowań, od północnej strony Wałbrzycha. Tu zaczyna się Przełom Pełcznicy. Można tam dojechać samochodem skręcając w prawo zaraz za rondem przy Palmiarni, a następnie znowu w prawo za mostem nad Pełcznicą w gruntową drogę. Inna możliwość, to dojście od zachodniego krańca Świebodzic czerwoną ścieżką edukacyjną. Na odcinku do Starego Książa przebiega cały czas przez rezerwat Przełomy pod Książem. Cisy, wysokie buki, naturalny las bez ingerencji człowieka, stwarzają bardzo miły klimat do spacerowania. Dzięki niemu czuć większą więź z przyrodą. Chciałoby się tam chodzić i chodzić.
Stary Książ miał także swą tajemniczą historię podczas drugiej wojny światowej. W wielu książkach o wojennych tajemnicach Dolnego Śląska ( w tym u Joanny Lamparskiej) przewija się wątek Starego Książa. Pomieszczenia tego oddalonego od ludzi obiektu wykorzystywane były prawdopodobnie do celów związanych z praktycznym wojskowym wykorzystaniem ówczesnych najnowocześniejszych technologii i odkryć naukowych. W Starym Książu urywają się ślady norweskich fizyków jądrowych zmuszonych przez Niemców do pracy dla III Rzeszy. Wysadzanie budynków i (prawdopodobnie) wejść do podziemi trwało już po przejęciu tych terenów przez administracje radziecką. Ślady celowych wyburzeń widać dość wyraźnie. Miejsce to jest od lat celem legalnych i zupełnie nielegalnych akcji eksploracyjnych.
A spacer wąską ścieżką nad Pełcznicą jest sam w sobie malowniczym przeżyciem. Ścieżka została kilka lat temu gruntownie odnowiona i jest rzeczywiście wygodna. Niestety, jak to zwykle w "punktach widokowych" - przydałoby się nieco przyciąć niektóre drzewa, które (zwłaszcza w lecie) zasłaniają wyjątkowo ciekawe widoki na zamek Książ. Tak, czy inaczej - piękne, choć mało znane i raczej odludne miejsce na romantyczny spacer.
Przyglądałem się terenowi wokół ruin zamku, ponieważ w jego pobliżu jest głęboki i szeroki wykop, którego przeznaczenie nie sposób wydedukować. Nie widziałem jednak śladów po budynkach, np. fundamentów. Natomiast trochę dalej idąc czerwonym szlakiem zauważyłem wgłębienia wyglądające tak, jakby ktoś tam kopał.
Pisząc o spacerze nad Pełcznicą miałeś na myśli szlak biegnący wzdłuż niej, dołem wąwozu? Do Starego Książa przychodzą ludzie. Zwłaszcza w sezonie jest sporo osób. Nie jest to więc miejsce całkiem odludne. Choć faktycznie nie wszyscy o nim wiedzą spośród tych, którzy odwiedzają Zamek Książ. Natomiast bardzo mało osób wędruje dalej czerwonym szlakiem przez rezerwat do dzielnicy Świebodzic Pełcznica. Bez gwaru, w pełnym kontakcie z naturą. Spacer tym szlakiem jest dobry na kontemplację i odpoczynek.
Tomku, pozwalam sobie podesłać link do ciekawego opisu trasy nad Pełcznicą. Jest też trochę zdjęć ilustrujących temat.
https://gorsko.eu/sciezka-hochbergow-wokol-zamku-ksiaz/
Ścieżka jest - jak dla mnie - najpiękniejsza jesienią, gdy na ziemi leżą kolorowe liście, przez co drzewa robią się bardziej przejrzyste i lepiej widać sam Książ. I to chyba z najciekawszej perspektywy.
Kopalnią wiadomości byli dla mnie pracownicy, którzy kilka lat temu remontowali ścieżkę i opowiadali o spotkaniach z rozmownymi Niemcami, bardzo zainteresowanymi celem i zakresem prac prowadzonych w okolicach Starego Książa. Jeśli nawet założyć, że połowa tych opowieści to fantazje i przejaw wybujałej wyobraźni, to reszta i tak brzmiała szokująco ( i nieco pokrywała się z wiadomościami książkowymi o Starym Książu). A sama ścieżkę odnowiono wzorowo i znacznie poprawiono niebezpieczne odcinki na stromym zboczu.
Dzięki za linka. Nie przypuszczałem, że z drugiej strony Pełcznicy szlak też jest fajny. Na mapie widać, że jest nisko nad rzeczką, niemalże na jej poziomie, a jednak mostki też są.
To co opowiadali ci robotnicy? Skąd wzięli się tam Niemcy, skoro nawet nasi turyści rzadko tam zaglądają? Zaciekawiłeś tematem i sprawę zostawiłeś nie dokończoną ;)
W ruinach Starego Książa jest widoczne wiele śladów, które świadczą o skomplikowanej historii tej budowli. nakładają się na siebie wzajemnie i trudno jednoznacznie odróżnić ślady z ostatniej wojny od tego, co wykonano wcześniej. Niemniej, istnieje bardzo dobrze zachowana betonowa framuga z resztka mocowania stalowych zawiasów, która zupełnie nie pasuje do kamiennych ścian. Wnętrze niewielkiego pomieszczenia w tej kamiennej budowli wykonane zostało także z betonu i z cegieł. Na dziedzińcu znajdują się schody, starannie i solidnie obramowane kamieniami. Dokąd prowadzą, tego już chyba nikt nie wie. Niedaleko wejścia do budowli są też widoczne ślady po piwnicach (?), niemal całkowicie zasypanych gruzem i śmieciami. A w lesie zachowało się kilka typowych betonowych słupów, na których rozpinano druty kolczaste. Widoczne są też nienaturalne osuwiska terenu oraz resztki obozu nad Pełcznicą, którego więźniowie byli zaangażowani do prac budowlanych.
To wszystko rozpala wyobraźnię, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że cały teren był chroniony podczas wojny przez żołnierzy Luftwaffe. No i to, że już po wojnie niemieckie podziemie przeprowadziło tu akcję dywersyjną połączoną z wysadzaniem budynków i (prawdopodobnie) wejść do podziemi. Niemcy musieli być silnie zmotywowanie, bo akcja miała miejsce to pod nosem silnej radzieckiej jednostki wojskowej stacjonującej w samym Książu. Doszło nawet do regularnej wymiany ognia z Rosjanami.
A niemieccy turyści, o których opowiadali pracownicy remontujący ścieżkę, ponoć wypytywali o zakres prac remontowych. Byli ciekawi, czy wąska ścieżka zostanie poszerzona i czy planowane są w związku z tym większe prace ziemne. Niepytani o to, sami mówili, ze pod Starym Książem nie ma żadnych podziemi i korytarzy, a jedynie bezwartościowe pomieszczenia gospodarcze dawnej restauracji, która przez pewien czas tam funkcjonowała. Pytali też, czy prowadzono rozpoznanie minerskie, bo tu może być dużo min i niebezpiecznych pozostałości z wojny ( a przecież żaden front tedy nie przechodził). W tej sytuacji zabrzmiało to dość groźnie. Takie spotkania z podobnymi "turystami" miały miejsce wielokrotnie. Ja miałem przyjemność rozmawiać o tym kilka godzin po takim spotkaniu i dlatego robotnicy byli podekscytowani i chętnie dzielili się swoimi relacjami. Nie chcieli się sfotografować.
Tomku, temat norweskich fizyków jądrowych, których ślady urywają się w Starym Książu - to osobna ciekawa, lecz długa historia. Więc innym razem albo na priva.
Przy okazji polecam książkę J. Rostkowskiego „Podziemia III Rzeszy – Tajemnice Książa, Wałbrzycha i Szczawna -Zdroju” oraz Bartosza Rdułtowskiego „Tajny zamek Książ”, po części poświęconych tym okolicom.
A swoistą ciekawostka jest, że 20 maja, przypada (o ile dobrze pamiętam) sto osiemdziesiąta rocznica wizyty na Starym Książu Krasińskiego, który miał tu odbyć romantyczną schadzkę.